„Potrafię kroić marchewki” – powiedziałam z wysokiego krzesła, na którym siedziałam, obserwując służbę krzątającą się po kuchni, w której akurat się dziś znalazłam.
„To żaden problem, pani Salvatore” – Maria Louisa uśmiechnęła się do mnie, zwracając się do mnie stosownie do okoliczności, ilekroć pani Fina znajdowała się w zasięgu słuchu.
„A co z tymi warzywami tam?” – wskazałam na blat.
„Nie ma
















