Tydzień później oficjalnie obiegła wiadomość, że niesławny Scott Vanderbilt dołączył do firmy i zasiądzie w gronie szanownych inwestorów i panelistów.
Informacja ta najpierw trafiła do zarządu, a dopiero potem firma wydała oficjalne oświadczenie dla świata biznesu. Nikt nie wyrażał sprzeciwu, a wszystkie komentarze były pozytywne – od korzyści dla firmy, po uznanie dla mojego talentu w pozyskaniu
















