Tydzień przeleciał jak z bicza strzelił, zawalony sprawami w pracy. Finalizacja umowy z nowym inwestorem, niekończące się spotkania, te na żywo i te wirtualne, wyssały ze mnie całą energię.
Prawie nie widziałam Adama, ale wiedziałam, że jest zajęty swoimi interesami, które zresztą sprowadziły nas oboje do Nowego Jorku. Jedyne, o czym marzyłam w ten weekend, to relaks i wytchnienie w domu. Może pop
















