Punkt widzenia Dantego.
Szum fal rozbijających się o brzeg z dziką mocą wdzierał się do moich uszu. Nade mną rozpościerało się jasne, błękitne niebo, a przede mną bezkresny ocean. Włosy i ciało miałem mokre, a przypływ wabił mnie, kusząc obietnicą zapomnienia.
Pokusa była zbyt silna, bym mógł zignorować ostrzeżenia, by trzymać się z dala od wody. Chwyciłem deskę surfingową i rzuciłem się naprzód,
















