To nie był typowy początek sobotniego poranka, choć w tej kwestii niewiele miałam do powiedzenia. Biuro prawnicze znajdowało się na obrzeżach miasta, więc dojazd nie stanowił żadnego problemu. Byłam umówiona z panem Hendricksem, zaufanym prawnikiem mojego dziadka, odkąd pamiętam.
Po rozmowie z Adamem i długich przemyśleniach, zarysował mi się pewien kierunek działania i wiedziałam, po co, poza ocz
















