ASHLEY.
Wypuściłam powietrze, którego nawet nie byłam świadoma, że wstrzymywałam, dłonie ocierały się o siebie, gdy próbowałam otrząsnąć się z niepokoju, który płynął w moich żyłach.
Podniosłam rękę do drewnianych drzwi, ale zaraz ją opuściłam; pot spływał mi po czole, a echo mojego serca dudniło szybko i głośno w piersi, aż dźwięczało mi w uszach.
Co z tobą do cholery jest, Ashley? To tylko Si
















