ASHLEY.
"Tak się cholernie cieszę, że tu jesteś!" krzyczę, wpadając w ramiona Lucy. Ona śmieje się, obejmując mnie delikatnie, a ja opieram głowę o jej ramię.
"Jak było? Naprawdę źle?" pytam, odsuwając się. Ona kręci głową, mamrocząc: "Jak zwykle, a potem tata wyszedł z domu."
"Tak mi przykro, Lucy. Naprawdę." szepczę, a ona podnosi wzrok, marszcząc brwi.
"Dlaczego ci przykro?" pyta, a ja milc
















