Quinn zakrztusiła się własną śliną i zakaszlała, pospiesznie chwytając stojącą obok lemoniadę, by wziąć łyk. Dopiero wtedy zwróciła się do Juliusa. – Panie Whitethorn, z pana niezły żartowniś.
– Nie żartowałem – odparł Julius.
Quinn zamilkła. Czy on naprawdę zamierza odciąć sobie ręce po śmierci i podarować mi je w prezencie? Normalny człowiek by tak nie powiedział. Nic dziwnego, że inni uważają g
















