Quinn uważała to za absolutny absurd. Po trzech latach małżeństwa wydawało się, że wszystkie poświęcenia, na które się zdobyła dla Trenta i jego rodziny, były zupełnie niedoceniane.
W duchu wyśmiała samą siebie za to, że kiedyś uważała ich za rodzinę i wkładała całe serce i duszę w opiekę nad nimi.
"Dobrze, możecie robić z tą kobietą, co chcecie. Im bardziej ją upokorzycie, tym lepiej!" - rozkazał
















