Quinn nie była typem osoby, która wszczyna kłopoty, ale na pewno się ich nie bała.
– Ona pochodzi z głównej linii rodziny Bridgerów stąd, z Yarburn. Wiesz, to pewnie nie przypadek, że macie to samo nazwisko – powiedział powoli Julius.
Quinn zamrugała. W Yarburn, jeśli ktoś powiedział "rodzina Bridgerów", to miał na myśli rodzinę Bridgerów – tę, która w samym środku miasta wciąż utrzymywała rodową
















