Felicia Fuller nie żyła. Zmarła z połamana nogą i ślepym okiem. Wszyscy klaskali, twierdząc, że na to zasłużyła. Wśród nich byli jej rodzice i ukochany – narzeczony, Arnold Lawson.
Jednak później, niczym szaleńcy, przedzierali się przez śnieg i lód, by odnaleźć jej ciało, mówiąc, że zabiorą ją do domu.
…
Po śmierci Felicii, jej dusza powróciła do rezydencji Fullerów.
Widziała rezydencję rozświetloną, Kaylę Fuller grającą piękny utwór na fortepianie w blasku reflektorów, a Myrę Walsh i Dextera Fullera uśmiechających się pobłażliwie. Trójka stanowiła obraz radości i harmonii.
Gdy utwór się skończył, zadzwonił domowy telefon. Przekazano wiadomość o śmierci Felicii.
Po chwili milczenia Myra chłodno rzekła: „Służy jej za nauczkę. Jeśli miała umierać, powinna wybrać jakieś odleglejsze miejsce, zamiast nam zawracać głowę!”
Dexter Fuller, z ciemną miną, mruknął zrzędliwie: „Powiedzcie Felicii, że nawet stwarzanie problemów ma swoje granice. Czy myśli, że takim numerem zwróci na siebie uwagę? To obrzydliwe. Jest hańbą dla rodziny Fullerów!”
Kayla, z zaczerwienionymi i zapłakanymi oczami, szeptała nieśmiało: „Tato, Mamo, proszę, nie obwiniajcie jej. To wszystko moja wina. Gdybym nie zajęła jej miejsca, nie robiłaby tylu okropnych rzeczy z zazdrości…”
„Jesteś zbyt dobra dla własnego dobra. Felicia sama sobie na to zasłużyła!” – powiedział ciepły, niski głos.
W tym momencie wysoki, elegancki mężczyzna z łagodnym uśmiechem podszedł do Kayli.
„Arnie!”
Kayla natychmiast wstała i rzuciła się w jego ramiona. To był Arnold Lawson, narzeczony Felicii.
Jaka wzruszająca rodzinna scena. Felicia uśmiechała się, obserwując, jak trzy najważniejsze osoby w jej życiu obdarzają Kaylę miłością i czułością. A wraz z uśmiechem, jej oczy wypełniły się krwawymi łzami.
W wieku osiemnastu lat Felicia została nagle przyjęta przez Myrę i Dextera. Powiedzieli jej, że jest prawdziwą córką najbogatszej rodziny w kraju.
Nigdy wcześniej nie zaznała matczynej miłości. Dlatego oczy Felicii napełniły się łzami, gdy Myra, łkając, powiedziała: „Wreszcie cię znalazłam, moja córko”.
W ten sposób Felicia powróciła do rodziny Fullerów. Jednak ktoś już zajął jej miejsce – fałszywa spadkobierczyni, rozpieszczona księżniczka Kayla. Zatem, choć była prawdziwą córką, powróciła do rodziny Fullerów jako druga córka i dziecko adoptowane.
Jednak to jej nie przeszkadzało. Pragnąc miłości rodzinnej, chodziła na palcach, próbując zadowolić ich pokorą. Niemniej jednak, bez względu na to, jak bardzo się starała, nigdy nie mogła dorównać bezwysiłkowemu kokieteryjnemu urokowi Kayli.
Ponieważ Kayla czuła się niepewna, Dexter i Myra powiedzieli jej: „Kayla od najmłodszych lat nie zaznała żadnych trudności. Twój powrót ją niepokoi. Felicia, czy mogłabyś starać się nie pojawiać przed nią zbyt często, bo to ją prowokuje?”
Podobnie, jej narzeczony z góry rozkazał jej: „Felicia, już odebrałaś Kayli wszystko. Dlaczego nie możesz dać jej jeszcze trochę?”
Przyjaciółki Kayli wyśmiewały ją: „Spójrz na siebie! Jesteś wiejska dziewucha. Nie nadajesz się nawet na służącą Kayli, a co dopiero na córkę rodziny Fullerów. Jaka żenada!”
Wszyscy krążyli wokół Kayli. Była wyniosłą i potężną spadkobierczynią, podczas gdy Felicia była niska i nieznacząca, jak szczur na ulicy. Felicia nie śmiała się odgryzać, a nawet gdyby chciała, nie mogłaby wygrać.
Ukorzyła się, licząc na spokój, ale w zamian otrzymała jeszcze większą brutalność.
Cztery lata temu, w urodziny Felicii, Kayla zwabiła ją na wyspę. Tam Kayla wpadła do morza!
Rodzina Fullerów oszalała, wysyłając zespoły poszukiwawcze na siedem dni i nocy, ale nic nie znaleźli. Tymczasem Felicię oskarżono o morderstwo Kayli.
Myra i Dexter byli wściekli. Zerwali z nią kontakt, a nawet pozwolili Arnoldowi wysłać Felicię do więzienia.
„Trzymaj się”
Te słowa pożegnalne poprzedziły cztery lata więzienia, gdzie była torturowana. Połamali jej nogę i oślepili jedno oko.
W dniu zwolnienia Felicia zobaczyła Kaylę i Arnolda chwalących się swoją miłością na wielkim ekranie w mieście. Wtedy dowiedziała się, że Kayla nigdy nie umarła. Jednak w następnej chwili potrąciła ją ciężarówka.
Jej ciało uderzyło o ziemię, narządy bolesnie przesunęły się wewnątrz.
Ból był tak intensywny, że zdrętwiała. Leżąc w zimnie, obserwując padający śnieg, chciała zapytać: „Dlaczego?”
Dlaczego traktowali ją tak okrutnie, skoro Kayla żyła?
Niestety, była już u bram śmierci. Jej oczy były puste, mogła tylko dyszeć z bólu. Nie mogła nawet wypowiedzieć słowa. Jednak na to zasłużyła.
Jako duch, Felicia obserwowała wszystko. Myślała, że śmierć w końcu zakończy jej cierpienie. Niestety, nowa fala bólu i wściekłości przetoczyła się przez nią, grożąc rozerwaniem jej duszy.
Krzyknęła. Jak okrutny był los, zmuszając ją do obserwowania ich bezwarunkowej miłości do Kayli, podczas gdy oni cieszyli się z wieści o jej śmierci.
Jej oczy płonęły na czerwono, wypełnione nie do zniesienia nienawiścią i goryczą.
Zapomniała, że jest tylko duchem. Chciała tylko rzucić się naprzód i zdjąć Kayli maskę niewinności, ujawnić fałszywą, manipulującą kobietę pod spodem. Jednak w chwili, gdy rzuciła się do przodu, silna siła wciągnęła ją z powrotem w otchłań ciemności.
Była pełna nienawiści. Nienawidziła niesprawiedliwości losu.
Krwawiące łzy cichutko spływały, gdy złożyła przysięgę. Jeśli mogłaby znowu żyć, nigdy nie pozwoliłaby się oślepić miłością rodzinną ani głupio oddać serca, tylko po to, by je zmiażdżyć. Wizja Felicii pogrążyła się w ciemnym chaosie.
Niejasno usłyszała, jak ktoś woła jej imię.
„Felicia, Felicia…”
Ogarnęło ją uczucie nieważkości i nagle oczy Felicii otworzyły się szeroko.
Nad nią wisiał oślepiający kryształowy żyrandol, a ona leżała na łóżku hotelowym, na chrupiącej, białej pościeli pachnącej lekko środkiem dezynfekującym.
Felicia zamarła. Czyż nie umarła? Czyż nie umarła po czterech latach niesprawiedliwego uwięzienia, pozostawiona do gnicia na pustkowiu, bez nikogo, kto mógłby odebrać jej ciało?
Felicia spojrzała na swoje ręce, nagle uświadamiając sobie coś. Podeszła do lustra w pokoju. W odbiciu patrzyła na nią młoda dziewczyna z długimi czarnymi włosami, jasną cerą i błyszczącymi oczami.
To była ona, w wieku osiemnastu lat. Żyła!
Serce Felicii biło jak oszalałe, a łzy natychmiast napłynęły jej do oczu.
Los musiał patrzeć. Musiał dać jej drugą szansę, wysyłając ją z powrotem do czasów, gdy miała osiemnaście lat. Jej ciało było nietknięte, pozbawione blizn po więzieniu, oczy nieuszkodzone, a nogi całe. Nie była już kaleką.
Felicia śmiała się i płakała jednocześnie, przytłoczona radością. Jednak po początkowej euforii płonące płomienie nienawiści powróciły do życia.
W poprzednim życiu została uwięziona przez swoją błędną tęsknotę za miłością i rodziną, tylko po to, by skończyć martwą i opuszczoną. Tym razem, ze wszystkim zresetowanym, nigdy więcej nie będzie bezbronną owieczką prowadzoną na rzeź.
Wycierając łzy, oczy Felicii stały się ciemne i zimne. Jej spojrzenie było niczym drapieżnika czyhającego w ukryciu, pozbawione niewinności i błyskające niebezpiecznym blaskiem. Potem chwyciła wazon ze stołu i ruszyła w stronę zamkniętych drzwi.
















