logo

FicSpire

Spoliczkowałam Narzeczonego, A Potem Poślubiłam Jego Miliardera Nemezis

Spoliczkowałam Narzeczonego, A Potem Poślubiłam Jego Miliardera Nemezis

Autor: Joanna's Diary

Rozdział 1 Rozstanie przez cholerny kubek
Autor: Joanna's Diary
25 lis 2025
Pęknięcia! Mój narzeczony mnie uderzył. Jeszcze trzy minuty temu marzyłam o tym, jak udekorować nasz absurdalnie drogi apartament na szczycie wieżowca, gdzie każdy kąt wyglądał, jakby należał na okładkę magazynu. Dwie minuty temu przypadkowo stłukłam kubek. A potem Rhys uderzył mnie w twarz – mocno. Mój policzek płonął, jakby go przypalono ogniem. Minęło całe trzydzieści sekund, zanim mój mózg się zrestartował, powoli składając rzeczywistość z powrotem w całość. – Czy ty jesteś kurwa nienormalny? – wysyczałam przez zaciśnięte zęby, z trudem wypychając słowa spomiędzy szczęk. Usta Rhysa były zaciśnięte w chłodną, cienką linię, jego wyraz twarzy mroczny i stanowczy. – To był tylko kubek z twarzą Katherine – powiedział, jakby moja reakcja była przesadną histerią, a nie wynikiem czegoś przerażającego, co właśnie zrobił. – Chyba sobie kurwa żartujesz. – Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, pierś unosiła się gwałtownie, gdy wściekłość i upokorzenie burzyły się we mnie z wściekłą siłą, gotowe eksplodować. Przez pół sekundy – tylko pół – coś na kształt poczucia winy przemknęło przez jego twarz. Potem zniknęło, pochłonięte przez burzę furii. – Nie, to ty jesteś nienormalna! – ryknął. – Już zgodziłem się z tobą ożenić – czego jeszcze chcesz? Katherine odeszła, ale ty i tak stłukłaś ten kubek specjalnie! Jego głos drżał ze złości. – Była twoją siostrą! Musiała odejść przez ciebie! A teraz jesteś o nią zazdrosna? Nie spoczniesz, dopóki każdy jej ślad nie zostanie wymazany, prawda? Nienawiść w jego oczach cięła głębiej niż ten policzek. Mój policzek pulsował. Moja ręka wciąż krwawiła. Ale nic nie bolało bardziej niż moje serce. Zmusiłam się, żeby rozluźnić szczęki i podjęłam ostatnią próbę wyjaśnienia. – To nie ja. Nigdy nie prosiłam jej, żeby odeszła. Z technicznego punktu widzenia rozumiałam, dlaczego ktoś mógłby tak powiedzieć. Katherine zostawiła list. W nim napisała, że widziała mój pamiętnik, zdała sobie sprawę, że podkochuję się w Rhysie, i postanowiła „odpuścić”, „oddać go tobie”. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek zrozumiała, że pamiętnik oznacza prywatność. Nigdy nie chciałam, żeby ktokolwiek go czytał, ale nie tylko go przeczytała – powiedziała wszystkim. Nikogo nie obchodził ból, który poczułam, gdy mój sekret został ujawniony. Zostałam wywleczona na wierzch, przybita do słupa hańby, zmuszona do zapłaty za jej rzekomo szlachetne poświęcenie. Dla mojej rodziny to było tak, jakbym nagle wskoczyła do pierwszego składu znikąd, zastępując złotą dziewczynę – powinnam być wdzięczna. Nawet gdyby Rhys dźgnął mnie w brzuch, i tak znaleźliby sposób, żeby to usprawiedliwić. To było tak, jakby moi rodzice zawsze mnie nienawidzili. Nieważne, jak bardzo byłam lepsza od Katherine, zawsze widzieli mnie jako zgorzkniałą, jako kogoś, kto nie potrafi chronić jej kruchej dumy. Piekący ból na moim policzku się nasilił. Moje palce zacisnęły się mocno wokół pierścionka zaręczynowego. Fala gorąca – złości, upokorzenia, urazy – wzbierała w moim gardle. Gorące łzy napłynęły mi do oczu, zamazując mi wzrok. Zamrugałam szybko, ocierając je, zanim zdążyły spaść. Nie będę płakać. Nigdy nie pokażę słabości przed nim. Zrobiłam ciężki krok w stronę drzwi, z trudem się poruszając. Musiałam się stamtąd wydostać, bo inaczej całkowicie się rozsypię. Tę resztkę godności, która mi została – nie mogłam pozwolić, żeby została zniszczona na oczach tego mężczyzny. Rhys nagle chwycił mnie za nadgarstek i szarpnął z powrotem. – Posprzątaj to. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, chcąc się upewnić, czy dobrze usłyszałam. – Ty stłukłaś kubek. Ty posprzątaj te kawałki. – Jego głos był lodowaty, stanowczy. Musiał być nienormalny. – Nie. – Podniosłam podbródek i wyplułam to słowo bez cienia kompromisu. Jego twarz się napięła, szczęka zaciśnięta. – Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – Tak. Powiedziałam nie. – Moje oczy były czerwone, ale płonęły wyzywająco, gdy patrzyłam na niego bez mrugnięcia. Jeśli miłość oznaczała, że muszę zetrzeć swoje poczucie własnej wartości w proch, to była dla mnie bezwartościowa. Powietrze między nami było napięte do granic możliwości. Prawie słyszałam, jak trzeszczy. Furia w jego oczach była niekontrolowanym pożarem, grożącym mnie pochłonąć. A pod tym ogniem zobaczyłam coś jeszcze – niedowierzanie. Niegdyś potulna owieczka pokazała kły. Zrobił krok bliżej, emanując groźbą. – Ostatnia szansa. Jeśli nie będziesz mi posłuszna, to my… – …skończyliśmy – dokończyłam za niego, chłodno i ostatecznie. Szok zamroził jego twarz. Na moment powietrze stanęło w miejscu. Nie spodziewał się, że naprawdę to powiem. Kiedy był pogrążony w tym momencie konsternacji, wyrwałam mu ramię z uścisku. Smak wolności nie zdążył jeszcze zakwitnąć w mojej piersi, kiedy otrząsnął się i chwycił moje ramię ponownie z brutalną siłą. Teraz. Obróciłam się bez wahania i podniosłam rękę – Pac! Głośny policzek wylądował mocno na przystojnej, aroganckiej twarzy Rhysa. Powietrze znów zamarło, gęste od ciszy. Moja dłoń lekko mrowiła, ale przyniosła przypływ dzikiej, bezprecedensowej satysfakcji. Rhys zatoczył się kilka kroków do tyłu, jego oczy szeroko otwarte ze zdumienia i niedowierzania – nie z bólu, ale ze świata postawionego na głowie. Nigdy nie pomyślał, że się odważę. W końcu kiedyś kochałam go tak mocno. Opuściłam rękę, podniosłam podbródek i spokojnie spojrzałam na jego oszołomiony wyraz twarzy. Uśmiechnęłam się lekko. – Teraz jesteśmy kwita. Nie czekając ani chwili dłużej, powlokłam nogi z dala od tego duszącego piekła. Gdybym została jeszcze jedną sekundę, załamałabym się. Wolałabym się udławić własnymi łzami, niż pozwolić mu zobaczyć, jak spadają. A potem – łup – upadłam. Wysokie obcasy i emocjonalny chaos to fatalne połączenie. Ból przeszył moje dłonie i kolana, gdy otarły się o twardy marmur. Krew natychmiast wypłynęła, ale ledwo ją poczułam. Wstałam, chwyciłam torebkę i szłam dalej. Dom. Chciałam tylko wrócić do domu. Z dala od tego wszystkiego. Z dala od niego. Jak kobieta uciekająca z miejsca zbrodni, wybiegłam z budynku – tylko po to, by wpaść na ścianę mięśni i upajający zapach drogich perfum. Spojrzałam w górę – i zobaczyłam ostre, wyrzeźbione rysy twarzy z aurą tak władczą, że mogłaby uciszyć cały pokój. Wyglądał jak typ mężczyzny, który, gdybyś go wkurzyła, nie tylko zrujnowałby ci życie – wymazałby całe twoje istnienie. Niestety, to tylko czyniło go bardziej atrakcyjnym. Przez sekundę zapragnęłam, żeby przerzucił mnie przez ramię i zaniósł do swojej kryjówki – moja twarz natychmiast spłonęła rumieńcem. Gdyby to był film porno, kąt kamery byłby absolutną katastrofą. Sprowadziłam się z powrotem do rzeczywistości. – Przepraszam – wymamrotałam i wbiegłam do windy w moim budynku. Z powrotem na górze przeszukałam moją torbę. Moje serce opadło. Brak kluczy. Oczywiście. Wszechświat wyraźnie ogłosił dzisiaj Dzień Końca Miry. Frustracja i bezradność wzbierały w mojej piersi. Zrzuciłam obcasy i potrząsnęłam gwałtownie gałką od drzwi. To nie pomogło – ale musiałam to z siebie wyrzucić. Dlaczego wszyscy zawsze wybierali Katherine?! Czy nie zrobiłam już wystarczająco dużo? Oparłam się o ścianę, zsuwając się na zimną podłogę, gdy szloch wydobywał się z mojego gardła. Łzy napłynęły falą, niemożliwe do powstrzymania. Kiedy prawie dławiłam się własnymi łzami, głos – niski, gładki, jak czarny aksamit – przeciął powietrze za mną. – Twój klucz. Furia zapłonęła w moich żyłach. Dlaczego ktoś zawsze mi przerywał, kiedy miałam to wszystko z siebie wyrzucić? Rozdrażniona odwróciłam się, gotowa piorunować wzrokiem – tylko po to, by zamarznąć. Przez zamglone łzami oczy zobaczyłam go ponownie. Mężczyznę, na którego wpadłam na dole – tego, który wyglądał, jakby wyszedł z renesansowego obrazu. – Twój klucz wypadł – powiedział, unosząc brew, gdy jego wzrok spoczął na rozsypanej zawartości mojej torebki. – To prawdopodobnie dlatego nie mogłaś go znaleźć. Wpatrywałam się w klucz spoczywający w jego eleganckiej dłoni, a moja twarz płonęła tak mocno, że mogłaby zapalić zapałkę. Wyrwałam mu go i zaczęłam nerwowo otwierać drzwi, wpadając do środka bez słowa. Dopiero gdy moje plecy uderzyły w drzwi, zdałam sobie sprawę, że nawet mu nie podziękowałam. Świetna robota, Mira. Ty absolutna idiotko. Wahając się, podeszłam do wizjera. Przez tę maleńką soczewkę zobaczyłam, jak spokojnie się odwraca, otwiera drzwi naprzeciwko i wchodzi do środka. Mieszka naprzeciwko mnie? Musiał się dopiero wprowadzić. Z taką twarzą – i taką aurą – nie ma mowy, żebym go wcześniej nie zauważyła. Czekaj, Mira. Co ty robisz? Naprawdę pozwalasz, żeby gorący nowy sąsiad sprawił, że zapomnisz o piekle, przez które właśnie przeprowadził cię Rhys? Nie. Absolutnie nie. Wszyscy mężczyźni to śmieci. Zawsze. Zacisnęłam oczy, próbując uspokoić przyspieszone bicie serca, przypominając sobie, żeby znowu nie być tak głupią. Ale bez względu na to, jak bardzo się starałam, ta wyrzeźbiona twarz wciąż przelatywała mi przez myśl. Potrzebowałam lodu – na przyspieszone tętno i, co ważniejsze, na piekący ból na moim policzku. Kiedy zmusiłam się, żeby wstać i iść do kuchni, zadzwonił mój telefon, przenikliwie i ostro. Jeden rzut oka na ekran sprawił, że całe moje ciało zesztywniało. Mama. Nie mogłam zignorować tego połączenia. Gdybym to zrobiła, bez wahania zniszczyłaby moją karierę. Była do tego absolutnie zdolna. W momencie, gdy odebrałam, jej głos przeciął powietrze – zimny i bezlitosny. – Mira, musisz być nienormalna! Jak śmiesz robić coś tak haniebnego Rhysowi! Masz go przeprosić w tej chwili, albo nie jesteś już naszą córką! Otworzyłam usta, żeby wyjaśnić, oszołomiona – ale rozłączyła się, zanim zdążyłam wydobyć z siebie choćby jedno słowo. Ścisnęłam mocno telefon. Dlaczego, bez względu na to, jak bardzo się starałam, wciąż nie mogłam zasłużyć nawet na odrobinę ich miłości? A Katherine – ona nigdy nie musiała nic robić, a jednak była ich idealnym, drogocennym klejnotem. Dość. Myślałam, że jeśli będę wystarczająco ciężko pracować, moja rodzina, mój narzeczony – pokochają mnie. Ale to nigdy się nie wydarzy. Muszę odzyskać szacunek do samej siebie, który straciłam dawno temu. Muszę zerwać te zaręczyny z Rhysem – bez względu na konsekwencje.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 1 Rozstanie przez cholerny kubek – Spoliczkowałam Narzeczonego, A Potem Poślubiłam Jego Miliardera Nemezis | Czytaj powieści online na FicSpire