Następnego ranka wstałam przed świtem, jak nastolatka po cichu wymykająca się z domu, dręczona wyrzutami sumienia.
Nie było szans, żeby Ashton nie zauważył całej szopki zeszłej nocy, a nie zamierzałam siedzieć naprzeciwko niego przy śniadaniu, udając normalną, funkcjonującą istotę ludzką.
No więc tak, próbowałam zwiać.
Wymknęłam się na dół, buty w ręku, torba kołysała się u mojego boku.
Ale zgadni
















