Zatrzymałam się przed jego drzwiami, wzięłam głęboki oddech, jakbym miała skoczyć ze spadochronem bez spadochronu i zapukałam.
Nie ma już odwrotu. Chyba że miałam ochotę rzucić się w dół klatki schodowej.
Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, nie dając mi ani chwili na panikę czy ucieczkę.
Stało się—był tam—w garniturze. Porządnym. Nie takim, jaki zakłada się na spotkanie na Zoomie albo żeby wzb
















