Szczęka Ashtona zacisnęła się tak mocno, że myślałam, że zaraz ukruszy sobie ząb trzonowy.
Jedna z jego dłoni zadrżała, jakby umierał z pragnienia, żeby mnie dotknąć, ale grał na chłodno.
Wpatrywałam się w niego.
On wpatrywał się we mnie.
Żadne z nas nie mrugnęło.
To był pat, jak w meksykańskim filmie, tylko że nikt nie miał broni.
Światła przygasły – czy one zawsze były tak słabe?
Jego głupi, int
















