Podeszłam do niej, delikatnie wzięłam ją pod ramię i pomogłam jej wstać.
– Ciociu Luizo, przyszłam dzisiaj, ponieważ… Chodzi o zaręczyny.
Jej twarz niewiele się zmieniła, ale i tak obserwowałam ją jak jastrząb, gotowa wezwać karetkę, gdyby jej ciśnienie znowu skoczyło.
Luiza westchnęła. – Powiedz, co masz do powiedzenia. Nie martw się, tym razem nie zareaguję przesadnie.
Usiadłyśmy.
Przesunęłam pu
















