– Zamknij się, Rhys – warknęłam. – Dobrze wiesz, dlaczego to zerwałam. Oszczędź nam wszystkim i odpuść.
Zauważył, jak kurczowo trzymam butelkę wina, i dostrzegł spojrzenie w moich oczach – to samo, które mówiło, że nie zawaham się rozbić jej o jego irytującą głowę, tak jak ostatnim razem.
Rhys zamarł. Wyraz jego twarzy był bezcenny. Jakbym podeszła i spoliczkowała go zamrożonym łososiem.
Po prostu
















