Uderzyłam Ashtona w rękę, zanim zdążył sięgnąć po telefon.
– Dobra, nie. Niech się tym zajmie policja. Już raz dzisiaj zachowałeś się jak Don Corleone.
Nie twierdziłam, że nie chcę, żeby Rhys cierpiał.
Chciałam.
Po prostu nie chciałam ryzykować, że Ashton poniesie za to konsekwencje.
Kiedy go wyciągali, Rhys wyglądał już na wpół martwego – krew na całej twarzy, koszula przemoczona jak z jakiegoś k
















