Mój ojciec zahamował gwałtownie na skraju małej polany z pniem pośrodku. Zsunęłam się z grzbietu Lokiego, a on potruchtał, żeby się przemienić. Wrócił do mnie i wskazał na środek. – Siadaj.
Kiwnęłam głową i weszłam na polanę. Cienie drzew były wciąż głębokie, bo słońce dopiero co przedarło się ponad korony. Zadrżałam, nie z powodu chłodniejszej temperatury, bo wilki są gorące, ale z powodu tego,
















