logo

FicSpire

Zmieniony Los

Zmieniony Los

Autor: Winston.W

Rozdział Jedenasty
Autor: Winston.W
25 lis 2025
Pokój był pełen wilków, a moje gruczoły zapachowe wariowały. Zgromadzenie tylu wilków w jednym miejscu zawsze tak na mnie działało. Mój nos był wrażliwy i musiałam wziąć kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić. "Gotowe, dziewczyny?" Spojrzałam na ojca i skinęłam głową. "Możemy wejść bez was?" zapytałam ojca. "Dlaczego?" Uśmiechnęłam się do Cas, która trzymała się ramienia Ronniego. "Bo ja..." "Planujesz coś z wilczycami, prawda?" "No pewnie." Uśmiechnęłam się do niego i wysunęłam ramię z jego uścisku. "Jeśli usłyszycie dużą bójkę, to się pojawcie. Ale przysięgam, tato, jeśli będziesz się przymilał do innej wilczycy na moich oczach, to cię uderzę." Mój tata roześmiał się. "Obiecuję, że nie będę, a jeśli nawet przez najmniejszy przypadek tak się stanie, masz pełne prawo, żeby mnie uderzyć w twarz." Uśmiechnął się do mnie, a ja stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. "Dzięki, tatusiu." "Nie ma za co, córeczko." Wyciągnęłam ramię z jego uścisku i podałam rękę Cassie. "Chodźmy." "Jesteś pewna, Amy?" "Tak, tak, jestem." Uśmiechnęłam się do niej, a ona pokręciła głową z lekkim uśmiechem. "Głowa do góry. Nie martw się. Ogarnę to." Skinęła głową, otworzyłyśmy drzwi i ruszyłyśmy w dół po schodach. Kiedy dotarłyśmy do połowy schodów, wszyscy przystanęli, żeby się na nas gapić. "Gapią się" - szepnęła do mnie Cas, a ja się uśmiechnęłam. "Bo wyglądamy tak seksownie" - wyszeptałam w odpowiedzi, gdy zapach pożądania uderzył ją w twarz. Zatoczyła się, ale podtrzymałam ją i szłyśmy dalej, aż dotarłyśmy na dół schodów. "Chodźmy się czegoś napić." Pociągnęłam ją do baru, ignorując spojrzenia wszystkich mężczyzn i kobiet wokół nas. "Dlaczego się gapią?" "Już ci mówiłam. Wyglądamy seksownie." Podałam jej kieliszek szampana i stuknęłam się z nią kieliszkami. "Twoje urodziny są za kilka dni, a ci mężczyźni to twoi potencjalni partnerzy. Wykorzystaj ten dzień i ciesz się nim. Bo twoje życie zmieni się, gdy skończysz osiemnaście lat." Wiedziałam, że Cas znalazła swojego partnera w dniu, w którym skończyła osiemnaście lat, i był to dobry mężczyzna. Nie mogłam sobie przypomnieć, kim dokładnie był, strażnikiem czy kimś takim, ale była szczęśliwa. Przestałam tu przychodzić, gdy zaakceptowałam Brandona. Zabronił mi przychodzić. Mówił, że nie mógłby żyć ze mną tak daleko. Na początku brzmiało to słodko, ale później zdałam sobie sprawę, że to tylko jego potrzeba kontrolowania mnie. "Co ty, kurwa, masz na sobie, ty szmato?" Piskliwy głos przeciął powietrze, a ludzie wokół nas ucichli. Uśmiechnęłam się do kieliszka, gdy Cas zbladła, ale poklepałam ją po plecach i odwróciłam się. "Przepraszam?" Wzięłam mały łyk drinka i stanęłam twarzą w twarz z Aurorą. Była ubrana w bladobiałą sukienkę i pasujący naszyjnik z pereł. Amanda miała na sobie bladoniebieską sukienkę bodycon i pasujący naszyjnik choker. Były oszałamiające, ale nie dorównywały mnie i Cas. "Ta sukienka i naszyjnik miały być dla mojej siostrzenicy." Amanda stała obok swojej ciotki, wpatrując się w podłogę. Uniosłam brew. "Kupiłam je, są moje, pozwoliłam mojej najlepszej przyjaciółce je pożyczyć. W czym problem?" Przechyliłam głowę na bok i wpatrywałam się w obie. "Bzdura. Kupiłaś je, wiedząc, że Amanda ich chciała, i pozwoliłaś temu słabemu wilkowi paradować tu przed nami." Wzięłam głęboki oddech, a następnie wyprostowałam ramiona. "I co z tego?" Aurora cofnęła się. Przez chwilę bełkotała przede mną. A ja zrobiłam krok w ich stronę. "Kim jesteś, żeby mi mówić, co mogę robić? Jesteś moimi rodzicami? Jesteś gammą, betą czy alfą? Nie. Więc dlaczego to ma znaczenie?" Aurora zawarczała. "Ma to znaczenie, ponieważ słabsze wilki muszą znać swoje miejsce." "Zgadzam się. Słabsze wilki powinny znać swoje miejsce." Warknęłam, a w moich oczach błysnął Niks, a Amanda zaczęła się trząść. Aurora nie zrozumiała mojego znaczenia. Ale wypięła pierś i chciała złapać Cas, ale ja stanęłam przed nią. "Zejdź mi z drogi." Tupnęła nogą i uwolniła swoją moc. Uderzyła we mnie, a ja chciałam się śmiać. Była taka słaba, ale czuła się, jakby stanowiła większe zagrożenie. "Nie dotykaj jej." "Zejdź mi z drogi." Aurora próbowała mnie obejść, ale złapałam ją za nadgarstek i odrzuciłam do tyłu, aż upadła na tyłek. Jej moc uderzyła ponownie. Ale spłynęła po mnie. Cas znowu zapiszczała, ale trzymałam ją za sobą. Głośno zawarczałam, a potem tłum się rozstąpił i mój tata przeszedł przez tłum. "Co tu się, do cholery, dzieje?" Mój tata spojrzał na mnie, a potem na Aurorę. Gdy jego wzrok zatrzymał się na Aurorze, widziałam, jak jego oczy stają się zamglone. "Devlin." Aurora wstała i rzuciła się w ramiona mojego ojca. Chciałam zawarczeć, ale powstrzymałam się. "Ta dziewczyna znęcała się nade mną i moją siostrzenicą." Jego wzrok przeniósł się na mnie i widziałam, że mnie nie poznaje. Podeszłam do ojca i stanęłam przed nim. "Jak śmiesz..." Warknął, a ja cofnęłam się i uderzyłam go prosto w twarz.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział Jedenasty – Zmieniony Los | Czytaj powieści online na FicSpire