Ashley Grey wie, że nie powinna zadawać się ze swoim najlepszym przyjacielem, który jest w związku. Od lat skrywa do niego uczucia. Aż pewnego dnia zostają postawieni przed wyzwaniem pocałunku. Wtedy wszystko się między nimi zmienia. Skradzione pocałunki, dotyk i mnóstwo napięcia. Ta dwójka wyrusza w podróż, która albo ich oddali, albo jeszcze bardziej zbliży. "Nie mogę być twoim przyjacielem, Ley, skoro wiem, jak smakujesz." Ta książka jest częścią serii: Książka 1: Badboy Asher Książka 2: Jego blondwłosa kusicielka Książka 3: Kochać wroga Książka 4: Najlepsi przyjaciele nie powinni wiedzieć, jak smakujesz

Pierwszy Rozdział

I wbił się w jej rdzeń, pompując swoją długością tak, że czuła tylko jego. Zduszony jęk wydobył się z jej ust. Ten kuszący dźwięk przesłał rozkoszne fale uderzeniowe przez jego ciało. Jej biodra kołysały się, wciągając go jeszcze głębiej, aż nagle... - Hej, mała Ash, przyszliśmy cię porwać na chwilę od tych książek - Ryan wpadł do pokoju, a Blake tuż za nim. Dziewczyna wydała z siebie gwałtowny oddech i szybko odłożyła książkę na łóżko. Jej policzki momentalnie zapłonęły rumieńcem, gdy poprawiła okulary. "O Boże, to jest żenujące" - pomyślała, wbijając się plecami w wezgłowie łóżka. Ryan opadł na łóżko, rozkładając ramiona i nogi na miękkim materacu. - Jestem zazdrosny o twoje łóżko - jęknął, wyciągając się dalej, aż jego ręce dotknęły jej uda. Czuła na sobie wzrok Blake'a, który ją analizował, aż nie mogła tego znieść i gwałtownie spojrzała w jego stronę. Te niebieskie oczy sprawiły, że wstrzymała oddech i szybko odwróciła wzrok. - Co tam czytałaś, Ley? - W jego głosie pobrzmiewało rozbawienie. Zanim zdążyła odpowiedzieć, sięgnął i szybko chwycił książkę. - Hej! - Cichy protest opuścił jej rozchylone usta. Wstała szybko, a jej stopy uderzyły o drewnianą podłogę z głuchym odgłosem. Jej czarne, luźne, kręcone włosy opadły dziko na ramię. Sięgały jej do pośladków, ale nie miała zamiaru ich ścinać. Blake zachichotał, wyciągając ręce od niej, żeby nie mogła dosięgnąć. Jego niebieskie oczy skanowały słowa, a jej serce zabiło mocniej. "O Boże, proszę, nie czytaj tego na głos" - błagała w duchu, stając na palcach, żeby sięgnąć po książkę w jego ręce. Wydała z siebie sfrustrowany oddech, gdy zdała sobie sprawę, że to daremne. Był od niej wyższy, to na pewno. Słyszała rozbawione chichoty Ryana, który patrzył, jak walczy o odzyskanie książki. "Co za wspaniali przyjaciele" - pomyślała sarkastycznie. - I wbił się w jej rdzeń... - zaczął Blake, a jego oczy szybko spotkały się z jej wzrokiem. Wstrzymała oddech, gdy te wirujące odcienie błękitu stały się ciemniejsze. Jego brew uniosła się w rozbawieniu, gdy ją analizował. - No Ley, czyżbyś nie była trochę za niewinna na takie książki? - mruknął z udawanym wyrzutem. Jego czarne włosy kręciły się na czole, a rzęsy były tak długie, że wstydziła się przyznać, że zazdrości mu ich długości. Prosty nos prowadził do miękkich ust, które teraz wykrzywiły się w uśmieszku. Był przystojny. Obecny rumieniec na jej twarzy stał się jeszcze ciemniejszy. Była pewna, że wygląda jak czerwona ciężarówka. Śmiech Ryana rozbrzmiewał w pokoju, jego głos był tak głośny, że bała się, że jej rodzice przyjdą sprawdzić, co się dzieje. Nie chciała się przed nimi wstydzić, wiedząc, że Blake nie przegapiłby takiej okazji. Nikt nie wiedział o jej sekretnym schowku powieści erotycznych, które ukrywała pod łóżkiem. Ale teraz jej tajemnica wyszła na jaw. Jęknęła głośno, zaciskając palce w pięść, zanim uderzyła Blake'a w tułów. Wydał z siebie oszołomiony oddech, a ona wykorzystała to, by podskoczyć i wyrwać mu książkę z rąk. - Dlaczego mama was wpuściła? - jęknęła, czując się okropnie upokorzona, że Blake przeczytał te słowa głośniej niż było to konieczne. Szybko włożyła książkę w pas swoich spodni dresowych. Miała nadzieję, że Blake nie spróbuje jej znowu odebrać. Jego niebieskie oczy powędrowały do książki w jej dresach, a w jego uderzających niebieskich oczach pojawił się błysk psoty. Pokręciła szybko głową, wskoczyła na łóżko i wpadła na Ryana. - Cholera, Ash, chyba złamałaś mi rękę - stęknął, zrzucając ją z siebie. - Przestań dramatyzować, mazgaju - zaśmiała się i położyła się na brzuchu. Książka uciskała ją z przodu w najbardziej niewygodny sposób, ale nie chciała się odwracać, na wypadek gdyby Blake znowu próbował ją jej odebrać. Blake uśmiechnął się, ukazując swoje białe, perłowe zęby. - Próbujesz trzymać Raven blisko swojej cipki? - Odnosił się do męskiego bohatera, który okładał kobiecą bohaterkę w książce. Zadrżała na te wulgarne słowa, czując, że jej twarz płonie jeszcze bardziej. Nie wiedziała, że to możliwe. ("Muszę powiedzieć, że jestem zazdrosny.") ("Devo dire che sono geloso.") zachichotał. ("O Boże, kolejny dzień jako piąte koło u wozu.") ("Oh Dio, un altro giorno di terza ruota.") odpowiedział Ryan. Ashley nie rozumiała ich języka i zawsze używali go przeciwko niej. - Dajcie spokój, wiecie, że nic nie rozumiem, kiedy mówicie po włosku - jęknęła w proteście. Ryan usiadł, żeby sięgnąć i potargać jej włosy. - To co możemy mieć przeciwko tobie? - zaśmiał się. Odepchnęła jego rękę i zdmuchnęła kosmyki, które wpadły jej na twarz. - Dlaczego jesteście tak wcześnie? Jest dopiero dziewiąta rano? - zapytała, przesuwając się, żeby było jej wygodniej z książką wciśniętą w przód. Blake zauważył to i posłał jej błysk psoty, ale spojrzała na niego gniewnie, powstrzymując cokolwiek chciał powiedzieć. Usiadł na łóżku, trochę za blisko niej. Poczuła zapach jego wody kolońskiej i prawie jęknęła głośno. "To twój najlepszy przyjaciel, Ashley, przestań o nim tak myśleć" - upomniała się. Zwalała winę na czytane powieści erotyczne. - Właściwie to nie jest wcześnie, kujonko, po prostu jesteś zła, że przeszkodziliśmy ci w sesji czytelniczej. Chociaż jestem zły, że nigdy nie powiedziałaś mi o swoich małych fantazjach - zachichotał Blake. Ashley wydała z siebie okrzyk i uderzyła go w muskularne udo. - To nie są moje fantazje - sprzeciwiła się, choć jej głos brzmiał wątpliwie nawet dla niej samej. - Nasza mała Ash nie jest już taka niewinna, Blake - zaśmiał się Ryan, przybijając piątkę z Blake'iem nad jej głową. Wydała z siebie westchnienie irytacji. - Możecie przestać? - jęknęła, czując się okropnie upokorzona. - Przestaniemy, jeśli pójdziesz z nami do Belle's - nalegał Ryan. Belle's to mała restauracja kilka minut od jej domu. To tutaj wielu nastolatków przychodziło jeść i rozmawiać z przyjaciółmi, zamiast odrabiać lekcje. Mimo że nie znosiła kontaktów towarzyskich, Blake i Ryan dbali o to, by wszędzie z nimi chodziła. - Dobrze, ale najpierw wezmę prysznic i się ubiorę - burknęła Ashley i wstała. (skarbie) - Uważaj tam, *bambina*, nie chcemy, żeby twoja książka wypadła. Chętnie dowiedziałbym się więcej o twoich fantazjach na przyszłość - zażartował Blake, ale jakoś wyczuła w jego głosie odrobinę powagi.

Odkryj więcej niesamowitych treści