– Proszę, czy wyglądam, jakbym to robiła często? Włóczyła się po barach z otwartą raną?
A więc Charlotte potrafiła ugryźć. Nawet jeśli to ugryzienie było nieco autoironiczne.
– Wcale nie – odparła Wren, wciąż się w nią wpatrując i próbując sprawić, by poczuła się choć trochę nieswojo. Trochę bezbronnie i wyjątkowo. Co, jak zakładała, nie powinno być zbyt trudne. Charlotte już taka była, i więcej.










