Wren zaśmiała się, gdy Charlotte wstała z kamiennej ławki, a fałdy jej spódnicy opadły i napęczniały, kołysząc się po betonie i ziemi jak ocean obmywający kamienistą plażę. Nie mogła się powstrzymać. Ten ruch był uroczą mieszanką wyrachowania, seksualności, dzikości... a jednak charakterystycznej elegancji, kobiecości, niemalże przesadnej staranności, jakby ktoś poprawiał kąt serwetki na zabytkowy










