Pokrycia wokół niej były przemoczone potem. Jej kamizelka i stringi, upokarzająco, również były mokre od potu. Gardło wciąż miała suche, szorstkie i obolałe. Jakby krzyczała o wiele dłużej niż ten krzyk, który ją obudził. Dysząc, łapiąc powietrze, spojrzała na swoje dłonie i stwierdziła, że jej palce są napięte i zniekształcone, wygięte w szpony.
"Nora? Nora, wszystko w porządku? Czy ktoś tam jest










