Stanley był tak sfrustrowany, że aż się zaśmiał. To on miał mieć wszystko pod kontrolą, a nie być popychadłem. Postanawiając odwrócić sytuację, wyciągnął telefon, wysłał wiadomość grupową i wezwał swoją ekipę.
Zanim na miejscu pojawiła się policja, w holu roiło się od ludzi transmitujących wszystko na żywo na swoich telefonach.
"Hej, wszystkim! Dziś mamy wielkie wieści! Stanley Anderson przyszedł
















