Gdy grał w gry i trafiał na przeciwników, których nie mógł pokonać, Stanley miał zwyczaj pukać do drzwi i przekonywać Quinlyn, żeby mu pomogła.
Wchodząc dziś do domu, jego wzrok szybko padł na scenę w salonie i natychmiast poczuł chęć ucieczki.
Zaledwie jednak zrobił krok, gdy w powietrzu rozległ się głęboki głos Curtisa. "Taki brak manier. Nie wiesz, że należy witać przełożonych? Na baczność."
Pr
















