logo

FicSpire

Fałszywa Dziedziczka, Prawdziwa Bohaterka

Fałszywa Dziedziczka, Prawdziwa Bohaterka

Autor: Adriana Fox

Chapter 5 Stanley's Prank
Autor: Adriana Fox
11 lis 2025
Niespodziewane słowa Quinlyn zaskoczyły Stanleya, który aż się zakrztusił. Zakaszlał parę razy, odwrócił się i zaintrygowała go poważna minka Quinlyn. – Naprawdę tego chcesz? – droczył się, wymachując w powietrzu elegancką maszyną. Quinlyn skinęła gorliwie głową. Usta Stanleya wykrzywiły się w chytry uśmieszek. – No cóż, nie jest niemożliwe, żeby się z nią rozstać – powiedział tonem ociekającym sarkazmem. Następnie zapytał: – Ale czy ty w ogóle wiesz, jak się tego używa? Komputery są skomplikowane; to nie są zabawki dla dzieciaków takich jak ty. Quinlyn podeszła do przodu z zapałem, a jej oczy błagały. – Jak się tym bawi? – zapytała niewinnie. Stanley przypomniał sobie, jak ostatnim razem Harriet do niego podeszła i skończyło się to łzami. Jego uśmiech poszerzył się, gdy skinął na Quinlyn, żeby podeszła bliżej, i otworzył na ekranie stronę z kodem. – Patrz uważnie – powiedział, a jego palce latały po klawiaturze jak batuta dyrygenta. – Nawet te fajne grafiki, które widzisz, składają się z tych liter i symboli. Gdy mówił, przewijały się linijki kodu, hipnotyzujące swoją złożonością. W końcu nacisnął klawisz Enter i pojawiła się zupełnie nowa strona. – Widzisz? To proste – powiedział Stanley, przesuwając ekran w jej stronę i nachylając się, by szepnąć. – Odważysz się spróbować? Nawet głupiec by to zrozumiał. – Jeśli ci się nie uda, no cóż… to po prostu znaczy, że nie jesteś tak mądra, jak myślisz. Nie mów do mnie "bracie" i jeśli spotkamy się na zewnątrz, nie wspominaj, że mnie znasz, okay? Niedaleko, Archer ocierał pot z czoła. Od dzieciństwa Stanley celował w obsłudze urządzeń technicznych, a w zeszłym roku nawet uczęszczał na prestiżowy program, aby doskonalić swoje umiejętności kodowania. To wyglądało jak podstęp wobec Quinlyn. Ostatnim razem Harriet wystraszyła się do łez i teraz unikała Stanleya. Wiedząc, że Quinlyn pochodzi ze wsi, gdzie prawdopodobnie nigdy nie widziała komputera, Archer odczuwał jeszcze większe współczucie dla niej. Zauważywszy, że Quinlyn wciąż wpatruje się w ekran, Stanley delikatnie ją szturchnął. – Na co czekasz? Do dzieła! Pożyczyłem ci mój cenny komputer. Gdybyś naprawdę była moją siostrą, nie miałabyś problemów z czymś tak prostym – ponaglał. Quinlyn potknęła się, podchodząc do przodu, a jej drobna postura ledwo sięgała krawędzi biurka, co sprawiało, że zabawnie było patrzeć, jak wytęża wzrok, by zobaczyć ekran. Miłym gestem podniósł ją na krzesło, obserwując, jak jej palce nieporadnie błądzą po klawiaturze. Nacisnęła kilka klawiszy i przyjrzała się ekranowi, ostrożnie rozszyfrowując litery. Zaśmiał się pod nosem, krzyżując nogi, czekając, aż się podda, chcąc wygłosić swoje szydercze uwagi i rozkoszować się swoim okrutnym humorem. Quinlyn nigdy wcześniej nie miała do czynienia z komputerem, widywała je tylko w rękach przestępców, którzy przejeżdżali przez granicę. Wiedziała, że te urządzenia mogą zapewnić dostęp do świata informacji poza jej wioską, co było imponujące. Kiedy po raz pierwszy zobaczyła komputer, była zdeterminowana, aby nauczyć się go używać. Na początku jej palce były niezdarne na klawiaturze; nie mogła sobie przypomnieć, gdzie znajdują się litery i nie rozumiała ich znaczenia. Jednak miała świetną pamięć. Kojarząc obrazy z układem programowania, zaczęła naśladować działania Stanleya, powoli wpisując litery. Na początku jej prędkość była niska, ale w miarę jak uczyła się położenia klawiszy, jej palce poruszały się szybciej. Podczas pisania rozważała różne kombinacje, badając możliwości. Stanley obserwował ją uważnie, myśląc, że po prostu naciska losowe klawisze. Ale kiedy zobaczył kod, który tworzyła, jego widelec upadł na podłogę w szoku. Po tym, jak Quinlyn nacisnęła klawisz Enter, na ekranie pojawiła się nowa strona, pozostawiając go całkowicie oszołomionym. – Co? Naprawdę to zrobiłaś? – krzyknął, wyrywając z powrotem komputer, aby sprawdzić interfejs pod kątem oznak oszustwa. – Ale czy nie stałeś obok i patrzyłeś, jak piszę? – odpowiedziała Quinlyn, marszcząc brwi w zakłopotaniu. – Nie o to chodzi! – wykrzyknął Stanley, a jego zdumienie rosło, gdy przyglądał się ekranowi. – Wszystko inne wygląda dobrze, ale co z tymi wszystkimi literówkami?! Quinlyn podążyła za jego palcem i szczerze powiedziała: – Nie rozpoznaję ich wszystkich. Jej ograniczone słownictwo pochodziło z kodów komunikacyjnych pogranicza. Stanleya zatkało. Wpatrywał się w Quinlyn, jakby była stworzeniem z innego świata. W następnej chwili podniósł ją i pomaszerował na górę. Archer, zaskoczony, pospieszył za nimi, ponaglając: – Stanley, pan Anderson powiedział, żeby się nie bić. Jedyną odpowiedzią był ostre krzyknięcie Stanleya: – Bądź cicho! – gdy zatrzasnął za nimi drzwi. Posadził Quinlyn na fotelu gamingowym i aktywował cztery wielkoformatowe ekrany, wyświetlające złożone linijki kodu. – Spójrz na to. Ile z tego rozumiesz? Quinlyn rzuciła mu ciekawe spojrzenie, zanim przeniosła uwagę na ekrany. Symbole wydawały się bardziej skomplikowane, a ich kombinacje fascynujące i różnorodne. Po chwili obserwacji nagle wskazała na linijkę kodu na trzecim ekranie. – Czy tutaj coś jest nie tak? Stanley był chwilowo oszołomiony, nachylając się, aby przyjrzeć się bliżej. – Gdzie? – Tutaj – powiedziała Quinlyn, przesuwając palcem w górę. Ekran dotykowy podświetlił to miejsce, a ona usunęła nieprawidłowy kod, szybko wpisując nową linię, zanim Stanley zdążył zareagować. Nacisnęła klawisz Enter. – Hej, ostrożnie! – Stanley prawie zwariował, zdając sobie sprawę, że są w trakcie konkursu sojuszu hakerów, ścigając się, aby przełamać zaporę ogniową przeciwnika i zidentyfikować luki w zabezpieczeniach. Nie spał porządnie od kilku dni, w końcu docierając do kluczowego momentu w bitwie o mistrzostwo. Teraz, odchodząc na śniadanie, Quinlyn wszystko psuła. Jego frustracja nie znała granic, na chwilę zapominając, że to on zaprosił Quinlyn do obejrzenia kodu. Kiedy miał już wybuchnąć, ekran rozświetlił się słowem "win", a z głośników rozległy się radosne okrzyki jego kolegów z drużyny. Jeden z jego kolegów krzyknął: – Stanley, jesteś genialny! Tak szybko znalazłeś słaby punkt. Ich system się zawiesił i wygraliśmy! Jesteśmy mistrzami! Słysząc ich podekscytowane okrzyki, Stanley powoli odwrócił się, aby spojrzeć na trzeci ekran, a jego oczy rozszerzyły się z niedowierzaniem. Kiedy odwrócił się z powrotem do Quinlyn, jego nastawienie całkowicie się zmieniło. – Hej, nadal chcesz ten komputer? Kupię ci go – wyjąkał, drapiąc się po głowie, czując się, jakby został przyłapany na przechwalaniu się. Wygranie konkursu z pomocą dziecka było żenujące, a teraz chciał to naprawić. Quinlyn nie rozumiała znaczenia meczu, ale zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie pomogła, więc odpowiedziała bez wahania: – Tak, chcę. – Okay, chodźmy teraz na zewnątrz – powiedział Stanley, czując się odświeżony i idąc sprężystym krokiem. Po szybkiej zmianie ubrania poprowadził Quinlyn z powrotem na dół. Archer czekał na dole schodów i odetchnął z ulgą, gdy zobaczył ich oboje bez szwanku. Ale usłyszawszy, jak Stanley mówi, że wychodzi z Quinlyn, jego szczęka opadła z niedowierzaniem. Stanley zawsze był wyjątkowo inteligentny i trudny w kontaktach, a jego niezadowolenie z faworyzowania Harriet przez Tinę nadszarpnęło jego relacje z rodzicami; ledwo w ogóle zauważał Harriet. Nikt nie mógł przypuszczać, że Quinlyn przyciągnie uwagę Stanleya, zwłaszcza w jej pierwszy dzień.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 5 Stanley's Prank – Fałszywa Dziedziczka, Prawdziwa Bohaterka | Czytaj powieści online na FicSpire