Gdy nagły grzmot przetoczył się echem w powietrzu, Quinlyn prowadziła wszystkich na zewnątrz. Tym razem nie włączyła świetlnych pasków; las był czarny jak smoła, a oni poruszali się powoli.
– Ciekawe, czy reszta uczniów dała radę się wydostać – powiedział Warren, pomagając Quinlyn, podtrzymując Stanleya z obu stron.
– Powinni dać sobie radę. To pole magnetyczne może wyglądać groźnie, ale ono po pr
















