logo

FicSpire

Fałszywa Dziedziczka, Prawdziwa Bohaterka

Fałszywa Dziedziczka, Prawdziwa Bohaterka

Autor: Adriana Fox

Chapter 6 Meet Joseph Again
Autor: Adriana Fox
11 lis 2025
Nie siedzieli po prostu nieruchomo w samochodzie. Stanley, zaciekawiony Quinlyn, włączył aplikację słownika w telefonie i zaczął ją przepytywać. Ku jego zaskoczeniu, zanim dotarli do centrum handlowego kilka minut później, Quinlyn skończyła cały słownik. Sceptyczny Stanley od niechcenia wskazał kilka słów na przydrożnych znakach, aby je przeczytała. Quinlyn rzuciła na nie okiem, nie tylko poprawnie je wymawiając, ale także wyjaśniając ich znaczenie. Stanley wpatrywał się w jej głowę z osłupieniem, mamrocząc: "Jak ona to robi? Czy naprawdę mamy tak wspaniałe geny w naszej rodzinie?" Pogrążył się w głębokich wątpliwościach. Dla Quinlyn to tętniące życiem i gwarem miejsce było nowością i czuła się dość nerwowo. Jej ciało było napięte, gdy instynktownie skanowała wszystkich wokół w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Myśląc, że jest po prostu nieśmiała, Stanley pokrzepiająco wziął ją za rękę i powiedział: "Nie martw się, twój starszy brat tu jest." Zupełnie zapomniał, jak lekceważąco się o niej wyrażał na początku. Z kolei Quinlyn nie była przyzwyczajona do kontaktu fizycznego. Kilka razy próbowała się wyrwać, ale Stanley był zbyt podekscytowany, ciągnąc ją za sobą, gdy zmierzali prosto do znajomego sklepu komputerowego, wołając: "Dajcie mi najlepszy sprzęt!" Właściciel sklepu, przyjaciel Stanleya, był zaskoczony, widząc go z dzieckiem. "Stanley, zabierasz swoją siostrę na zakupy? To rzadkość. Ale pani Anderson wygląda na opaloną!" "Daj spokój, ona w niczym nie przypomina tej beksy Harriet. To moja własna siostra, krew z krwi," oświadczył dumnie Stanley. Właściciel sklepu słyszał, jak Stanley wspominał o historii zaginionej córki rodziny Andersonów, ale nigdy nie widział, żeby okazywał jakiekolwiek uczucie swojej prawdziwej siostrze, więc jego ciepłe zachowanie wydawało się teraz dość dziwne. Kontrast między rodzeństwem był uderzający. Stanley krążył wokół Quinlyn, wyjaśniając wszystko, od specyfikacji monitora po modele klawiatur, podczas gdy ona, od której oczekiwano, że będzie starała się wszystkim przypodobać, siedziała spokojnie na krześle. Od czasu do czasu odzywała się, korzystając z maszyn, a na koniec Stanley zapłacił za ultra-wysokiej klasy komputer, który wybrali. Quinlyn czekała przy ladzie, aby odebrać komputer, gdy nagle ktoś podniósł ją za kołnierz. "Po prostu każcie im dostarczyć coś tak dużego do naszego domu," powiedział Stanley, podnosząc ją i żwawo wychodząc ze sklepu. Rozejrzał się i skierował w stronę księgarni. W księgarni, korzystając z indeksu, zlokalizował dział komputerowy i wziął kilka podstawowych książek do programowania. Podając je wszystkie Quinlyn, powiedział: "To pomoże ci zbudować solidne fundamenty. Twoja konstrukcja jest dość tandetna." Quinlyn trzymała grube książki, uznając księgarnię za bardzo intrygującą. Rozglądając się, niespodziewanie zauważyła znajomą postać - Józefa. Józef podniósł wzrok i zobaczył ją, lekko zszokowany, a następnie szybko podszedł i powiedział: "Quinlyn, co ty tu robisz? Planowałem odwiedzić cię za kilka dni. Jak się masz?" Józef był wysoki i szczupły, mówił, kucając w półprzysiadzie. Okulary nadawały mu łagodny wygląd, ale jego przenikliwe oczy pokazywały, że nie jest słaby. Quinlyn uważała Józefa za jedynego znajomego w mieście, który jej pomógł, więc skinęła głową i odpowiedziała: "Tak, mieszkam teraz w rezydencji Andersonów i wszystko idzie dobrze. Dzięki." Odpowiadała na każde pytanie, a nawet wyrażała wdzięczność. W końcu, bez jego sugestii, nie kupiłaby tak szybko komputera ani nie nauczyła się czytać. Józef uśmiechnął się, szczerze szczęśliwy z jej powodu, ale ostrzegł: "To wspaniale, ale uważaj na Stanleya. On nie jest dobrym człowiekiem i może ci dokuczać." Stanley był znany z tego, że w gimnazjum i liceum był apodyktyczny i nie szanował nikogo. Jedyne, co martwiło Józefa, to to, że Stanley może źle traktować Quinlyn. Słysząc to, Quinlyn potrząsnęła głową, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, duża ręka pociągnęła ją do tyłu. "Józefie, kogo oskarżasz o znęcanie się?" Nagle pojawił się Stanley, gniewnie chwytając Józefa za koszulę. "To jest moja siostra, do której się zbliżasz. Szukasz zwady?" Józef był zaskoczony. Spojrzał na Stanleya i Quinlyn, z zaskoczeniem na twarzy. "Przyszliście razem?" "A z kim innym miałaby przyjść? Z tobą?" odparował Stanley. Józef był zaskoczony, ale szybko podniósł ręce w geście pokoju, uśmiechając się. "To tylko nieporozumienie. Quinlyn i ja wróciliśmy razem z pogranicza. Dużo mi pomogła, więc przyszedłem się przywitać." Chociaż Stanley podejrzewał szczerość Józefa, puścił go, zirytowany, mówiąc: "Tylko ktoś tak bezużyteczny jak ty mógłby dać się złapać w ten sposób. Bycie mądrym w szkole nie ma znaczenia, kiedy jesteś taki słaby." Józef tylko uśmiechnął się na zaczepkę Stanleya i pochylił się, by spojrzeć na książki, które trzymała Quinlyn. "To wszystko dla ciebie? Rozumiesz to?" Quinlyn skinęła głową, a zdając sobie sprawę, że Józef jest utalentowany akademicko, zapytała: "Czy możesz pomóc mi wybrać kilka przewodników do nauki?" Wydawało jej się, że Stanley prawdopodobnie rozumie tylko treści związane z komputerami, ponieważ słownik, którego używali w samochodzie, był obszerny, ale trudny do zrozumienia; zapamiętała go wyłącznie dzięki swojej silnej pamięci. "Jasne," odpowiedział Józef z uśmiechem, chętnie odpłacając za życzliwość Quinlyn. W końcu jej przysługi ratującej życie nie mógł otwarcie wspomnieć, ale pomyślał, że powinien ją trochę lepiej traktować na osobności. Po powrocie do domu Józef również poczuł, że udawanie Quinlyn, że jest dzieckiem Andersonów, jest niewiarygodne. Przemyślał to i zdecydował, że za kilka dni odwiedzi rezydencję Andersonów, aby zabrać Quinlyn do domu; adopcja jej nie byłaby trudna. Jednak patrząc na czujne oko Stanleya i ostrożną postawę, Józef poczuł, że sprawy nie będą proste. Quinlyn nie zdawała sobie sprawy z cichej konfrontacji między chłopcami. Poszła za Józefem do działu podręczników dla szkół podstawowych, a po sprawdzeniu książek, które wybrał, podniosła wzrok i powiedziała: "Dziękuję." Józef wyciągnął rękę, by pogłaskać ją po głowie, ale Stanley posłał mu piorunujące spojrzenie, więc zamiast tego wskazał na książki na wysokiej półce i powiedział: "Właściwie najszybszym sposobem na naukę są książki obrazkowe - wcale nie są nudne. Chcesz jedną?" Quinlyn nigdy wcześniej nie widziała książki obrazkowej, więc skinęła głową z ciekawości. "Nie widzisz ich sama? Chcesz, żebym cię podniósł, żebyś mogła wybrać jedną?" zapytał Józef z szeroko otwartymi ramionami, szukając jej aprobaty. Właśnie gdy Quinlyn miała się zgodzić, jej stopy nagle oderwały się od ziemi. Stanley podniósł ją ponownie, rzucając wyzwanie Józefowi: "Czy ona jest twoją siostrą? Zajmij się swoimi sprawami." Józef zmarszczył brwi na widok poczynań Stanleya: "Trzymanie jej w ten sposób sprawia jej dyskomfort, a ma już dziesięć lat. Powinieneś szanować jej prywatność." Zwłaszcza że Quinlyn miała dziś na sobie spódnicę, ta pozycja była nieco niewłaściwa. Stanley, zdając sobie z tego sprawę chwilę później, szybko postawił ją na ziemi i przez chwilę nie był pewien, jak prawidłowo trzymać dziecko. Józef westchnął z rezygnacją, schylając się, by delikatnie podnieść Quinlyn za pachy. "Nie spiesz się, nie ma pośpiechu." Stanley pomyślał: "Przysięgam, że przeczytam książki o rodzicielstwie, kiedy wrócę do domu. Nie przegram z tym facetem!"

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 6 Meet Joseph Again – Fałszywa Dziedziczka, Prawdziwa Bohaterka | Czytaj powieści online na FicSpire