Twarz Warrena na sekundę stała się pusta. Nie spodziewał się, że Quinlyn będzie tak bezpośrednia.
– Więc możemy teraz walczyć? – zapytała Quinlyn, całkowicie poważnie.
Warren zauważył, jak rozciąga nadgarstki i nie mógł powstrzymać niezręcznego chichotu. – Naprawdę myślałaś, że cię uderzę? Nie jestem święty, ale nie jestem aż tak zły.
Słysząc to, Quinlyn zmarszczyła brwi, szczerze zdezorientowana.
















