logo

FicSpire

Żal pana miliardera: Pogoń za nieodpartą żoną

Żal pana miliardera: Pogoń za nieodpartą żoną

Autor: Winston.W

Rozdział 5
Autor: Winston.W
4 lip 2025
(PERSPEKTYWA ARIELLE) Zanim zdążyłam dać upust swojej furii, wyraz twarzy Jareda stwardniał. W jego głosie pojawiła się ostra nuta. "Sofio, te kwiaty nie są dla ciebie." Zdecydowanym gestem odebrał jej bukiet, wręczając go mnie. "Są dla mojej żony" - powiedział dobitnie, patrząc mi w oczy. Twarz Sofii oblała się rumieńcem. Tymczasem ja z trudem powstrzymywałam zadowolony uśmieszek. Jednak nic nie przygotowało mnie na widok Sofii, która zaszklonymi oczami zwróciła się do Jareda. "Jared, Jay-jay. Przepraszam, że przeszkadzam wam w prywatnej chwili, ale... ten kwiat jest dla mnie, prawda? Pamiętasz, jak w liceum przynosiłeś mi lawendowe kwiaty, zwłaszcza na bale maturalne?" Jared wyglądał na zakłopotanego, spoglądając to na mnie, to na Sofię. Naprawdę? Zastanawiał się nad tym? Ten kwiat był mój, na litość boską, powinien po prostu poprosić ją, żeby mi go oddała, prawowitej właścicielce. "Arielle" - powiedział spokojnie Jared - "pozwól jej zatrzymać go na dzisiaj. Jutro dostaniesz coś jeszcze bardziej wyjątkowego, obiecuję." Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. "Jesteś niewiarygodny, Jared!" - wykrzyknęłam. Sofia odwróciła się do mnie, triumfalnie się uśmiechając. Dokładnie wiedziała, jak zmanipulować sytuację. Ale tylko ja widziałam ten uśmieszek - Jared pozostał nieświadomy, tkwiąc w swoim staroświeckim poczuciu dżentelmeńskiej odpowiedzialności! "Nie mogę tego znieść" - powiedziałam, unosząc ręce w geście poddania. "Możecie mieć cały dom dla siebie, ja poszukam hotelu, żeby się gdzieś przespać." Odwróciłam się i ruszyłam w stronę miejsca, gdzie trzymałam torbę, gotowa do wyjścia. Zgodnie z oczekiwaniami, Jared pojawił się obok mnie, z przepraszającą miną. "Arielle, przepraszam. Nie musisz od razu tracić panowania nad sobą. Ona jest w ciąży, a słyszałem, że hormony ciążowe bardzo wpływają na zachowanie kobiet." Chciałam krzyczeć i zapytać go, a co ze mną? Czy ja też nie jestem w ciąży? I wtedy dotarła do mnie gorzka prawda, że po raz kolejny moja szansa na przekazanie Jaredowi radosnej nowiny o mojej ciąży została zrujnowana. "Nie obchodzi mnie, jakie masz tym razem wymówki. Wychodzę" - powiedziałam, ledwo słyszalnym głosem. Minęłam go, ale Jared szybko zagrodził mi drogę. "Proszę, nie idź, Żonko. Pozwól mi to naprawić. Co powiesz na to - ja zrobię dziś kolację. Nie lubisz gotować o tej porze, a ja nawet pozmywam naczynia." Westchnęłam, rozważając jego propozycję. Nie cierpiałam gotować kolacji późno, a jedzenie na mieście też mi nie odpowiadało. Jeśli spędzę noc w hotelu, na pewno będę musiała zjeść na mieście. Niechętnie przyjęłam propozycję Jareda. Przygotowanie kolacji będzie idealną karą dla Jareda, ponieważ będzie musiał potem pozmywać naczynia. A poza tym nie chciałam zostawiać męża samego z Sofią. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, zza moich pleców dobiegł głos Sofii. "Po co proponujesz gotowanie, Jared? Gotowanie to obowiązek domowy, przeznaczony tylko dla kobiet. Widzisz, ja ciężko pracowałam przez cały dzień, sprzątając cały ten dom i odkładając dekoracje, które uznałam za średniowieczne i niemodne. Jestem tak zmęczona, że nie mogę podnieść szpilki, inaczej sama zaproponowałabym ugotowanie. A ty, Jared, na pewno też jesteś zmęczony. Bycie miliarderem i dyrektorem generalnym to nie lada wyczyn, a po długim dniu w pracy zasługujesz na odpoczynek. Arielle powinna ugotować. Wydaje się taka energiczna i nawet gotowa do bójki, ta energia bardzo by się przydała, gdyby wykorzystała ją do przygotowania nam kolacji. Poza tym jest pracownicą domową i gotuje na życie." Zaniemówiłam, słuchając wywodów Sofii. Po sposobie, w jaki się odzywała, obcy mógłby ją wziąć za panią domu. Jared musiał zdać sobie sprawę, że Sofia przekracza granice, ponieważ natychmiast interweniował. "Wystarczy, Sofio. Nie odzywaj się w ten sposób do mojej żony, Arielle nie jest tu po to, żeby nam usługiwać" - upomniał ją Jared. Chociaż nie byłam do końca usatysfakcjonowana jego tonem, cieszyłam się, że Jared w końcu się odezwał i postawił Sofię na jej miejscu. W końcu moja kolej, żeby robić do niej miny. Sofia natychmiast przybrała zraniony wyraz twarzy. "Nie mogę w to uwierzyć, Jared. Nie byłam dla niej nieuprzejma, po prostu mówiłam prawdę. Bardzo się zmieniłeś, odkąd się ożeniłeś, Jared. Zapomniałeś o więzi, która nas kiedyś łączyła." "Sofio, teraz wszystko jest inaczej. Przykro mi, jeśli cię uraziłem. Ale..." Nie czekałam, aż Jared skończy, tylko odeszłam, zostawiając ich samych. Byłam rozczarowana Jaredem. W jednej minucie ją karci, w drugiej próbuje ją udobruchać. Co z nim jest nie tak? Czy musi obniżać swoje IQ za każdym razem, gdy spotyka swoją "starą przyjaciółkę"? Weszłam do kuchni i zaczęłam wyjmować składniki, których będę potrzebowała do przygotowania kolacji. Zamierzałam zrobić makaron z kurczakiem i serem. Kilka minut później dołączył do mnie Jared, wyglądając na skruszonego. "Chcę pomóc w przygotowaniu kolacji, Arielle." Początkowo nie odpowiadałam, ale kiedy zauważyłam jego zdeterminowany wyraz twarzy, po prostu westchnęłam i skinęłam głową. Jeśli chciał pomóc, nie zamierzałam mu przeszkadzać. "Co robimy?" - zapytał Jared. Wiedziałam, że próbuje nawiązać rozmowę, ponieważ wystarczyło jedno spojrzenie na składniki na blacie kuchennym, żeby każdy wiedział, co będziemy jeść. Byłam w trudnym nastroju i w żaden sposób nie byłam zainteresowana rozmową z nim. Między nami zapanowała cisza, gęsta od napięcia. Wtedy, bez ostrzeżenia, poczułam, jak otacza mnie jego obecność - jego zapach, bogaty i męski, otulający mnie jak zaklęcie. Jego ramiona objęły moją talię, przyciągając mnie do siebie, a jego usta musnęły moją szyję, ciepłe i drażniące. "Patrzcie, kto się jeszcze gniewa" - wymamrotał, a jego oddech był gorący na mojej skórze. "Jared, przestań" - zaprotestowałam, ale wyszło to łagodniej, niż zamierzałam. Jego usta ponownie dotknęły mojej szyi i poczułam, że moja determinacja zaczyna słabnąć. Moja talia zmiękła, zdradzając mnie. "To... swędzi" - dodałam, ledwo słyszalnym głosem, w którym brakowało przekonania. "Tak?" - wyszeptał w odpowiedzi, a jego głos był niskim pomrukiem, głębokim i pełnym psot. "Jared" - powiedziałam ponownie, tym razem stanowcziej, chociaż reakcja mojego ciała była daleka od stanowczości. Dokładnie wiedział, jak zajść mi za skórę, jak sprawić, żebym rozpłynęła się jednym dotknięciem. W końcu ustąpił, odsuwając się z uśmieszkiem, chociaż jego dłonie pozostały na chwilę dłużej, wywołując dreszcz na moim kręgosłupie. Odwróciłam się z powrotem do kuchenki, próbując odzyskać równowagę. Po przygotowaniu składników i postawieniu makaronu na palniku, zwróciłam się do niego, teraz bardziej poważna. "Po raz ostatni, Jared" - powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy - "co właściwie dzieje się między tobą a Sofią?" Jared westchnął, przeczesując włosy ręką, po czym wziął moje dłonie w swoje, a jego palce zataczały delikatne kółka na mojej skórze. "Obiecuję ci, Arielle. Sofia i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi ze wspólną historią." "Nie karm mnie tą wymówką. Jest coś więcej. Powiedz mi, dlaczego czuje się dla ciebie taka wyjątkowa." "Ona nie jest wyjątkowa, kochanie" - westchnął Jared - "Jeśli nalegasz, to jest tylko jedna rzecz." Uniosłam brew. "Słucham." "Kiedy byliśmy mali" - Jared zawiesił głos na krótką chwilę, po czym zaczął mówić ciszej - "Sofia raz mnie uratowała. Znęcali się nade mną starsi koledzy, a ona wkroczyła. To byli tacy goście, którzy uprzykrzali życie każdemu słabszemu od siebie, a Sofia... no cóż, nie bała się mnie bronić. Widzisz jej charakter dzisiaj. Ona po prostu jest typem osoby, która się niczego nie boi i staje w obronie innych, robiąc przy tym zamieszanie." Zamrugałam, przetwarzając ciężar jego słów. To była strona Jareda, której nigdy nie znałam. Uśmiechnął się: "Oczywiście, w końcu oboje zostaliśmy pobici i musieliśmy się wzajemnie wspierać w drodze do domu. Mój tata był wtedy wściekły i skończyło się na tym, że razem przenieśliśmy się do innej szkoły." "Nigdy o tym nie wiedziałam" - powiedziałam cicho. Poczułam ukłucie zazdrości w piersi, ale także nowe zrozumienie. Ton Jareda stał się szczery. "Ale to wszystko, Ari. Ona mi kiedyś pomogła i doceniam to. Ale ty jesteś moją żoną. To się teraz dla mnie liczy." Skinęłam powoli głową. "Okej." Jared uśmiechnął się, a jego urok powrócił. "Teraz dokończmy tę kolację. Ja zajmę się resztą, a ty po prostu odpocznij. I oczywiście pozmywam naczynia, jak obiecałem." Nie mogłam się powstrzymać od cichego śmiechu, kręcąc głową. Nawet po tym wszystkim nadal potrafił znaleźć sposób, żeby mnie rozśmieszyć. Po godzinie kolacja była wreszcie gotowa. Ja nakryłam do stołu, a Jared posprzątał po mnie w kuchni. "Pójdę zawołać Sofię" - powiedział do mnie, gdy usiadłam w jadalni, żeby zjeść kolację. Skinęłam głową, nie podnosząc wzroku, skupiona na jedzeniu. Kilka sekund później usłyszałam zbliżające się kroki i wiedziałam, że to Sofia i Jared. Nie chciałam podnosić wzroku, skupiając się na jedzeniu. Usłyszałam, jak Sofia odsuwa krzesło naprzeciwko mnie i siada na nim. "Pachnie ładnie, mam nadzieję, że smakuje równie dobrze" - powiedziała Sofia, odkrywając swoje jedzenie. Jared usiadł na krześle obok mnie. Przez chwilę wszyscy jedliśmy w ciszy - napiętej, niezręcznej ciszy. Nagle Sofia wydała gardłowy, krztuszący dźwięk, a jej twarz wykrzywiła się w grymasie. Zerwała się na równe nogi, odsuwając gwałtownie krzesło, i pośpiesznie wyszła z jadalni. "Co do-" - zaczęłam, mrugając w oszołomieniu, gdy Jared natychmiast zerwał się i pobiegł za nią. Nie musiałam długo czekać, ponieważ Jared i Sofia wrócili kilka minut później, Jared wyglądał na zmartwionego, a Sofia na bladą. "Co się stało?" - zapytałam, spoglądając to na Jareda, to na Sofię. "Stało się to, że próbowałaś mnie otruć, robiąc to po raz drugi. Najpierw w restauracji, a teraz w twoim domu. Co ja ci takiego zrobiłam?" - powiedziała Sofia, udając łzy. "Nie rozumiem. Dlaczego miałabym cię otruć? Jared był ze mną w kuchni i wszystkim podałam to samo jedzenie" - powiedziałam defensywnie. "Dodałaś mleko do makaronu, a ja mam alergię na mleko!" - krzyknęła Sofia. "To prawda, Arielle. Sofia ma alergię na mleko. Nie powinnaś była dodawać go do posiłku" - powiedział Jared. Patrzyłam na niego oszołomiona. "Jared" - powiedziałam powoli, zmuszając się do zachowania spokoju - "Byłeś ze mną w kuchni. Widziałeś wszystko, czego użyłam. Mleko nigdy nie było częścią tego dania." Jego wyraz twarzy zachwiał się. Wstałam, tracąc apetyt. "Tak dla jasności, Sofio, nigdy nie użyłam mleka w tym daniu. Właściwie to jest mój przepis bezmleczny. Możesz zapytać o to każdego z moich klientów w restauracji. Ale jakie to ma znaczenie? Już zdecydowałaś, że cię otrułam. Dobranoc" - powiedziałam, uśmiechając się chłodno, po czym wyszłam z jadalni.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 5 – Żal pana miliardera: Pogoń za nieodpartą żoną | Czytaj powieści online na FicSpire