(PERSPEKTYWA JAREDA)
To wszystko było zbyt trudne do zniesienia – bolesna akceptacja wszystkiego, co usłyszałem w tamtym pokoju.
Potykałem się w szpitalnym korytarzu, moje stopy poruszały się mimowolnie. Jakoś znalazłem się w windzie, zjeżdżając na pierwsze piętro. Lustra na ścianie odbijały obraz, którego nie byłem zaskoczony. Blady, ze złamanym sercem i zniekształcony mężczyzna.
Na zewnątrz gorą
















