(PERSPEKTYWA ARIELLE)
Gdy tylko Jared wyszedł, tama puściła. Łzy spływały po moich policzkach potokiem, a ciało drżało w unisonie. To wszystko było zbyt trudne do opanowania. Widok jego osoby był jak posypywanie solą świeżej rany. Tak okropnie bolesne.
– Hej, wszystko w porządku. Wyrzuć to z siebie – szepnęła Ashley, ściskając moje dłonie. Przez całą wymianę zdań z Jaredem była cicha i chciała int
















