logo

FicSpire

Kontraktowe małżeństwo z moim szefem, prezesem

Kontraktowe małżeństwo z moim szefem, prezesem

Autor: Emilyyyyy

Rozdział 5
Autor: Emilyyyyy
15 cze 2025
Katrina wpatrywała się w Kylana, jej umysł wirował w szaleńczym tempie, a dłonie w jej łonie stawały się wilgotne. Zauważyła, że Kylan uważnie ją obserwuje, ale nie potrafiła zmienić wyrazu swojej twarzy, nawet gdyby chciała. – Ja nie… Co to jest, Kylan? – zapytałaś cicho. Kylan przewrócił oczami. – Myślałem, że nagłówek powinien to dość jasno wyjaśnić – powiedział, brzmiąc teraz raczej znudzony. – Po tym, jak ty i Ryan wczoraj mnie osaczyliście, zacząłem myśleć o tej propozycji. I wtedy wydało mi się to całkiem oczywiste, naprawdę. Zatrzymał się na chwilę i ponownie przeskanował jej twarz. – Nie mam czasu, żeby znaleźć kogoś, komu mógłbym zaoferować tak głupie ustawienie. Nie tylko to, ale uważam, że z większością kobiet trudno się… nawiązać kontakt – kontynuował, machając ręką – kiedy byliśmy wczoraj na kolacji z Keithem, przypomniałem sobie, jak łatwo wydajesz się nawiązywać kontakt z ludźmi. Masz talent do sprawiania, że ktoś czuje się komfortowo, a nawet ja nie czuję odrazy do twojej obecności, w małych dawkach. Katrina wiedziała, że powinna być urażona sposobem, w jaki o niej mówił, ale była zbyt zdezorientowana, a nawet bardziej zszokowana, żeby to do niej w pełni dotarło. Zachęcała Kylana do poślubienia kogoś, owszem. Nawet rozwodziła się nad tym, dlaczego to dobry, a nawet praktyczny pomysł. Ale nie zamierzała, żeby podszedł do niej z propozycją, by to ona wypełniła taką rolę. To było wysoce niestosowne, z kilku powodów. – Spotkałem się z Ryanem późno w nocy, a potem z Maxem wcześnie rano. Chociaż normalnie jest to technicznie naruszenie polityki firmy, Max jest skłonny zrobić wyjątek. Wszyscy widzą spadające akcje i wszyscy chcemy to naprawić – Kylan mówił teraz szorstko i było jasne, jak bardzo zirytowany jest obecną sytuacją, w jakiej znalazła się firma. – Bez wątpienia pojawią się plotki. Ale radzenie sobie z nimi jest częścią twojej specjalności, prawda? Zapewnimy, że publicznie oświadczymy, że zostałaś moją narzeczoną tylko na kilka miesięcy i że nie wspięłaś się na swoje stanowisko, obciągając mi kutasa, czy coś w tym stylu – Kylan paplał dalej, wzruszając ramionami. Twarz Katriny oblała się szkarłatnym rumieńcem na swobodną wzmiankę o jego cholernym... narządzie płciowym. Co to, do cholery, za rozmowa? Nie mógł przecież mówić poważnie o tym, co sugeruje. – Kylan… Ty nie możesz poważnie mówić. Ja nie mogę… Ja nie mogę… wyjść za ciebie – pisnęła niemal. Jej wyobraźnia szalała, a ona traciła grunt pod nogami. Kylan prychnął i pokręcił głową. – Nie bądź śmieszna, Katrino. To wszystko jest tylko na pokaz. Myślałem, że to też jest oczywiste. – Wskazał końcówką pióra na umowę. – To całkiem proste. Czy mogę to z tobą omówić? – zapytał, spoglądając na nią. Przełknęła z trudem, chcąc uspokoić swoje serce i umysł. – Ja… Jasne – ustąpiła w końcu, biorąc oddech. Kylan skinął głową i odchrząknął. – Dobrze, jak już mówiłem, to proste. Jest tylko kilka zasad i kilka korzyści dla ciebie. – Wskazał na sekcję zatytułowaną odpowiednio „zasady”, a ona nachyliła się, żeby uważnie śledzić. – Po pierwsze, czas trwania umowy wyniesie rok po fałszywym ślubie, z możliwością przedłużenia, jeśli będzie to konieczne. Zorganizujemy ślub, gdy tylko Ryan i Max uznają, że możemy się „ustatkować”. Po drugie, musimy chodzić na co najmniej jedną randkę w tygodniu i musi to być gdzieś publicznie. Konieczne jest, aby paparazzi zrobili kilka zdjęć. Kylan patrzył na nią, żeby upewnić się, że uważa, a ona słabo skinęła głową, dając mu znać, że tak jest. W każdym razie, mniej więcej. Czuła się lekko i zwiewnie. – Po trzecie, musisz towarzyszyć mi na wszystkich galach, kolacjach biznesowych i wyjazdach w całym okresie. Będziesz pełniła swoje obowiązki jako moja asystentka, ale będziesz miała dodatkową odpowiedzialność polegającą na udawaniu mojej narzeczonej, w każdym razie publicznie. Po czwarte, musisz być przygotowana na trzymanie mnie za rękę, przytulanie mnie lub całowanie mnie, jeśli sytuacja tego wymaga – Kylan mówił klinicznie, co tylko zwiększało jej zawroty głowy. Całowanie? Mówił o całowaniu jej, a ona czuła, że zaraz zemdleje. To nie było to, czego się spodziewała po tej rozmowie. Była niesamowicie zaskoczona, że Ryan i Max już zatwierdzili ten pomysł, ale Katrina przypuszczała, że nie powinna być aż tak zdezorientowana, jeśli się nad tym wystarczająco zastanowi. Sytuacja firmy była fatalna i wszyscy o tym wiedzieli. – Jak to wszystko brzmi, jak dotąd? – Kylan zatrzymał się, żeby ją zapytać. Katrina wzięła głęboki, wstrząśnięty oddech, a potem nerwowo się zaśmiała. – Czy mogę mówić szczerze? – zapytała dyrektora generalnego. Kylan po prostu skinął głową w odpowiedzi, a ona oblizała usta. – Jestem taka zdezorientowana, Kylan. Jak ty… Jak ty się na to zgadzasz? Ze mną? Szukała na twarzy Kylana czegokolwiek, co mogłoby jej pomóc zrozumieć, ale jego zwykła, stoicka maska była mocno na swoim miejscu. – Mówiłem ci, Kate. Twoja osobowość pasuje do naszych obiektywnych potrzeb. I mogę znieść przebywanie w twoim pobliżu. Poza tym jesteś atrakcyjną kobietą i zdaję sobie sprawę, że są gorsze opcje, które mógłbym rozważyć. – Kylan ponownie wzruszył ramionami. Była przyzwyczajona do bezduszności Kylana, kiedykolwiek mówił. Ale sposób, w jaki mówił o niej, zarówno ją dezorientował, jak i sprawiał, że czuła się… dziwnie. – Jakie są pozostałe zasady? – zapytała cicho. Kylan spojrzał ponownie na umowę, zanim kontynuował czytanie. – Ani ty, ani ja nie możemy spać z nikim innym ani umawiać się z nikim innym w tym okresie. W związku z tym nie wolno nam też spać ze sobą – wyjaśnił jej. Wciąż zmagała się z myślą o całowaniu Kylana, a co dopiero spaniu z nim. Prawie zapadła się przez krzesło i na podłogę jego biura. – Co jeszcze? – zdołała wydusić. – Przede wszystkim nie możesz się we mnie zakochać – powiedział jej Kylan, nagle niesamowicie intensywny i poważny. Skurczyła się nieco pod jego spojrzeniem i wzięła kolejny głęboki oddech. – To… Nie wyobrażam sobie, dlaczego miałoby to być problemem, Kylan. Nie jesteś dokładnie osobą przystępną, na początek – powiedziała szczerze. Kylan przewrócił oczami na jej słowa. – Chcesz usłyszeć, co ty z tego wyciągniesz? – zapytał cię obojętnie. Katrina mogła tylko słabo skinąć głową, podczas gdy jej umysł walczył o dotrzymanie kroku szybkości tej rozmowy. – Spłacę twoje kredyty studenckie, jeśli nigdy nie dojdzie do naruszenia umowy, to znaczy. Więc zrobię to w małych ratach. Pięć tysięcy dolarów tu i tam, tego rodzaju rzeczy. Pokryję również wszelkie wydatki na podróże, randki, kolacje i sukienki, których możesz potrzebować. Jeśli pojawi się coś jeszcze lub będziesz czegoś potrzebować, też to pokryję – Kylan wciąż mówił tak swobodnie; nie mogła powstrzymać się od gapienia się na niego. – Kylan… To… Nie… To byłoby zbyt dużo. Moje kredyty są astronomiczne. Nie mogę tego zaakceptować. – Język plątał jej się, ale Katrina i tak to wszystko wydusiła. To było zbyt wiele. Kylan przewrócił oczami z irytującym trzaskiem języka. – Katrino, nie lubię mówić o pieniądzach, ale mówiąc najprościej… Pięćdziesiąt tysięcy dolarów to dla mnie nic. Nie powinnaś się takimi rzeczami przejmować. Chcę tylko wiedzieć, czy widzisz siebie w czymś takim. Jesteś mądrą i zdolną dziewczyną. Zatrzymał się na chwilę, jakby rozważał powiedzenie czegoś jeszcze. – Wiem, że jestem… Raczej trudną osobą. Nigdy ani razu nie zakwestionowałaś dlaczego, ani nie życzyłaś sobie, żebym był inny. To, co mówisz, kiedy mnie nie ma w pobliżu, nie jest moją sprawą. Ale w twarz byłaś dla mnie tylko pełna szacunku, nawet kiedy się ze mną nie zgadzasz. Szczerze mówiąc, jesteś idealną osobą, żeby udawać moją narzeczoną… lub żonę. Jesteś typem wizerunku, który Ross Corp. musi odzwierciedlać. Możesz… Możesz pomóc odwrócić los, Katrino. Jeśli chcesz, to znaczy. Kylan czuł się nieswojo, składając jej pochwały, a Katrina była zaskoczona, że w ogóle był w stanie być tak szczery. Rozważała jego ofertę. Pomysł, że jej dług studencki mógłby zniknąć, był chyba najbardziej kuszącą częścią wszystkiego, co powiedział. Wiedziała, że będą szczegóły do rozważenia i kilka wybojów na drodze, które nieuchronnie sprawią, że poczuje się więcej niż nieswojo. Ale teraz mogła również zrozumieć, dlaczego w ogóle się do niej zwrócił. To miało sens. To było cholernie szalone, ale to… To naprawdę miało sens. Odchrząknęła i wyprostowała się na krześle. – Mam kilka aneksów do dodania do umowy – powiedziała, starając się brzmieć pewnie. Ulga przemknęła przez twarz Kylana na ułamek sekundy, zanim jego zwykły, beznamiętny wyraz twarzy wrócił na swoje miejsce. – Co masz na myśli? – zapytał ją ostrożnie. – Muszę dać mi kontrolę nad twoimi mediami społecznościowymi, zwłaszcza Litterem. Jeśli to ma mieć jakąkolwiek nadzieję na sukces, nie możesz już wdawać się w bójki w internecie. Muszę kontrolować i fabrykować twoje przyszłe posty – powiedziała Kylanowi, jej głos był śmiertelnie poważny. Kylan zmarszczył brwi. – Wdaję się tylko w bójki, które są tego warte – mruknął z dezaprobatą. Powstrzymała się od przewrócenia oczami. – Zgadzasz się, czy nie? – Przeszła do sedna. Kylan westchnął i skinął głową. – Cholera. Dobra – warknął na nią. Uśmiechnęła się ledwo zauważalnie. – Doskonale, dziękuję za bycie rozsądnym. – Następnie odchrząknęła. – Poza tym masz mnie zawsze traktować z szacunkiem podczas tej sytuacji. Ale nie masz mnie traktować inaczej, kiedy jesteśmy w pracy. Mówiła o tym poważnie. Nie chciała specjalnego traktowania, zwłaszcza biorąc pod uwagę, z iloma plotkami i tak będzie musiała się zmierzyć, jeśli rzeczywiście upubliczni „związek”. – Z tym mogę sobie łatwo poradzić. Coś jeszcze? – zapytał Kylan, obracając umowę, żeby dodać aneksy, które zaproponowała. – Tylko jedno – powiedziała cicho, przygryzając na chwilę dolną wargę, a potem patrząc Kylanowi prosto w oczy. – Ty też nie masz się we mnie zakochać – powiedziała stanowczo. Kylan rozdziawił usta. – To nie jest problem. Nigdy nie byłem zakochany – odpowiedział tym samym rzeczowym tonem, który wybrał na całą rozmowę. Spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem. Nigdy nie był zakochany? Przypuszczała, że to ma sens, dla kogoś tak zamkniętego jak Kylan. Mimo to wytrąciło ją to trochę bardziej z równowagi. Katrina oblizała usta i skinęła głową. – W porządku, w takim razie – zdołała powiedzieć. Kylan obrócił folder ponownie w jej stronę i wyciągnął w jej stronę swoje grawerowane pióro kulkowe, żeby je wzięła. – No i co? Jesteś w to, czy nie? – zapytał ją, badając jej twarz wzrokiem. Spojrzała na Kylana przez chwilę, a potem na umowę. Czy ona naprawdę to robi? Zastanawiała się mgliście, co pomyślałby Aaron, albo co gorsza… Co pomyślałby jej ojciec? Ale nie mogła zaprzeczyć, jak wiele to znaczy dla Ross Corp., ani o ile łatwiejsze byłoby jej życie, gdyby jej kredyty studenckie zostały zlikwidowane. W jej głowie wirowało kilka zmiennych. Jej serce mówiło jej, że to zły pomysł i że to nieuchronnie obróci się przeciwko niej i będzie miało gorzki koniec. Ale postanowiła odepchnąć te myśli od siebie i zamiast tego chwyciła jego pióro. Katrina podpisała swoje imię na wskazanej przerywanej linii, a potem oddała Kylanowi jego pióro. Patrzyła, jak on również składa swój podpis. – To trafi do Maxa. To wszystko jest bardzo oficjalne – poinformował ją Kylan, zamykając folder i odkładając swoje pióro. Spojrzał na swoją porzuconą herbatę, a potem na jej równie zapomnianą kawę. Potem spojrzał na nią. Serce Katriny zabiło mocniej, kiedy spotkała się z jego wzrokiem. – No cóż, jesteś teraz moją narzeczoną – skomentował Kylan ze zbyt dużą nonszalancją. Kylan Ross, jej szef, był teraz jej narzeczonym. Jej udawanym narzeczonym, pewnie. Ale narzeczonym, mimo wszystko. W co do cholery się wpakowała?

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 5 – Kontraktowe małżeństwo z moim szefem, prezesem | Czytaj powieści online na FicSpire