– Kylan, jesteś w domu? Jest z tobą ktoś? – Podeszła do szafy, przytrzymując telefon ramieniem i policzkiem, i wciągnęła grubą, zimową kurtkę.
– Nie potrzebuję cię, Katrina. Wszyscy odchodzą. Ty odeszłaś. Zostawiłaś mnie.
Zignorowała jego słowa, spiesząc do salonu. – Już jadę, Kylan. Proszę, nie… Proszę, nie rób nic głupiego. Odstaw alkohol. Zaraz tam będę.
– Nie przychodź tu, kurwa, Kate.
Westchn
















