PERSPEKTYWA SONII
Bluszcz podniosła mnie z ziemi. Ignorując wycie Loreny, która szydziła z całej siły, zaprowadziła mnie do domu i posadziła na kanapie.
W sekundzie, gdy tylko wstała, zwinęłam się w kłębek i zapłakałam. To nie były ciche łzy. Były trochę głośne i głębokie, płynące prosto z mojego serca.
Znowu pozwoliłam się ponieść. Ale to nie mogła być całkowicie moja wina. Starałam się ze wszyst
















