OCZAMI RAMONA
Z progu patrzyłem, jak Sonia nuci mu prosto do wilczego ucha.
Mężczyzna, który wcześniej się szarpał, z każdym dźwiękiem jej nucenia zaczynał się uspokajać.
– Dobrze ci idzie – powiedziała, przerywając na chwilę. – Zostawcie go.
Strażnicy wymienili spojrzenia, a potem spojrzeli na lekarza watahy. Ten skinął głową, więc go puścili i cofnęli się.
Usiadła teraz obok niego, głaszcząc go
















