SONIA, PERSPEKTYWA PIERWSZOOSOBOWA
– To proste – odparł, nawet się nie odwracając. – Kiedy cię sprzedadzą i przekażę twojemu właścicielowi, wtedy cię odrzucę – powiedział, jeszcze bardziej mnie dezorientując. Czekałam, aż sobie pójdzie, zanim w końcu załamałam się i wybuchnęłam płaczem.
Następnego dnia zabrano mnie na otwarty plac. Zaskoczyło mnie, jak wiele osób przyszło na tę aukcję. Nie mogłam sobie wyobrazić, że aż tyle osób jest na tyle chorych, by chcieć kupić innego człowieka, ale wkrótce odkryłam, że nie jestem jedynym „przedmiotem” wystawionym na sprzedaż.
Skradzione dobra, nielegalne mikstury, a nawet wilki ludzi, wydobyte i uwięzione w jakimś szklanym przedmiocie, były wystawione na sprzedaż.
– Esencja wilcza – wyszeptał mężczyzna, który mnie pilnował, kiedy zobaczył, jak w niedowierzaniu wpatruję się w rosnące oferty za te szklane przedmioty. – Nie da się tak naprawdę wydobyć wilka z człowieka, ale kiedy weźmiesz esencję wilczą, wilk umiera, a człowiek staje się bezwilczy.
– Do czego służy ta esencja? Dlaczego się ją wydobywa? – zapytałam, zaskoczona, że w ogóle zaczął ze mną rozmawiać.
Wzruszył ramionami.
– Służy do wytwarzania bardzo niebezpiecznej broni.
– A jak wydobywa się esencję wilczą? – zapytałam ponownie, pewna, że nikt dobrowolnie nie oddałby swojego wilka.
Roześmiał się.
– Zaufaj mi, nie chcesz wiedzieć. To najbardziej nieznośne doświadczenie, jakiego ktokolwiek może zaznać.
Z jakiegoś powodu jego wyjaśnienie napełniło mnie strachem i jeszcze większą ilością pytań. Ktoś zaoferował ogromną sumę, a esencja została przekazana tej osobie.
– Następna – ryknął mężczyzna odpowiedzialny za aukcję, a ja odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć.
– Mamy kobietę, niezbyt silną, bo jest omegą, ale za to bardzo piękną. Nie nadawałaby się na hodowczynię, bo rodziłaby tylko dzieci omegi, ale możecie ją trzymać jako zabawkę. O! Jest też córką Alfy Fenrisa, więc jeśli chcecie, możecie jej użyć, żeby dostać się do jej ojca…
Wciąż mówił, ale nie słyszałam już nic więcej. Moje oczy zaszły mgłą i wydawało się, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. „Jest też córką Alfy Fenrisa…” – słowa aukcjonera dzwoniły mi w uszach. Teraz mnie wystawią na aukcję. Zaprowadzą mnie na to podium i sprzedadzą temu, kto da najwięcej. Zastanawiałam się, jacy mężczyźni będą mnie licytować, pewnie obślizgli faceci, którzy będą chcieli używać mnie jako zabawki do przyjemności, dopóki się mną nie nasycą, a potem mnie wyrzucą.
Poczułam mocne ręce, które chwyciły mnie i popchnęły na środek pola. Zostałam poniesiona i postawiona na małym, obrotowym podium.
– Trzydzieści monet – rozpoczęła się licytacja.
Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Mój ojciec mnie znajdzie. W końcu jest Alfą Fenrisem, niezwyciężonym, potężnym. Nie pozwoli, żeby jego córka została sprzedana na jakiejś nielegalnej aukcji.
Licytacja trwała, ale ludzie niechętnie dodawali monety do swojej początkowej oferty. Zauważyłam, że pewien mężczyzna w tłumie konsekwentnie licytuje. Wyglądał na dwadzieścia kilka lat i był średniego wzrostu. Był najmniej groźną osobą w tłumie i nagle zapragnęłam, żeby to on mnie kupił, jeśli ta cała aukcja ma dojść do skutku.
Wszyscy w tłumie wyglądali na dużych, potężnych i przerażających. Mogłam sobie tylko wyobrazić, co planują ze mną zrobić.
– Czterdzieści sześć monet – powiedział duży mężczyzna z tłustą brodą, oblizując wargi, a ja zamknęłam oczy z obrzydzeniem.
– Dobra, skończmy z tym – usłyszałam, jak mówi młody mężczyzna, któremu kibicowałam. – Sto pięćdziesiąt monet i to moja ostatnia oferta. – Wstał wtedy, jakby był gotowy odejść, gdyby ktoś złożył wyższą ofertę. Cały plac zamilkł.
– Sto pięćdziesiąt, raz, sto pięćdziesiąt, dwa, sprzedane. – Powiedział mężczyzna odpowiedzialny za aukcję, a moje oczy natychmiast powędrowały do mężczyzny, który mnie kupił, ale wtedy kolejne słowa aukcjonera przeszyły mnie dreszczem strachu.
– Sprzedane Jasonowi, w imieniu Alfy Ramona.
Na całym placu zapadła śmiertelna cisza. W gardle poczułam ścisk, który uniemożliwiał mi oddychanie. Moje oczy ponownie przeskanowały tłum, aby spocząć na mężczyźnie, którego teraz znałam jako Jasona. Nie był tu sam; był tu w imieniu Alfy Ramona z watahy Krwawego Księżyca, najgorszego wroga mojego ojca i Alfy tego samego mężczyzny, który mnie porwał.
Nagle zdałam sobie sprawę, że nie mogę pozwolić im zabrać mnie do watahy Krwawego Księżyca. Ucieknę albo umrę próbując.
Zeskoczyłam z podium, trochę niezgrabnie, bo moje ręce i nogi były związane, i zaczęłam skakać tak szybko, jak tylko mogłam. Wchodziłam w tłum, mając nadzieję, że kiedy wmieszam się w tłum, trudno będzie mnie znaleźć. Może wtedy będę miała wystarczająco dużo czasu, żeby znaleźć ostry przedmiot i się uwolnić.
Mężczyzna, który zastępował Alfę Ramona, ruszył w moją stronę. Myśląc szybko, złapałam garść monet ze słoika aukcjonera i wrzuciłam je w tłum. Ludzie nie rzucili się na nie od razu, ale wywołało to wystarczający zamęt, aby pozwolić mi wślizgnąć się w tłum niezauważoną.
Wyciągnęłam sztylet z czyjejś kieszeni i najpierw przecięłam więzy na moich stopach, a potem, idąc sprawniej, weszłam głębiej w tłum, a następnie schyliłam się i przecięłam więzy na moich rękach.
Trochę mi to zajęło, a kiedy skończyłam, zauważyłam dwie pary butów skierowane w moją stronę. Spojrzałam na ich właściciela i spojrzałam w oczy Jasona, mężczyzny, który kupił mnie w imieniu Alfy Ramona.
– Niezbyt sprytnie z twojej strony – powiedział gniewnie, podnosząc mnie na nogi. – Chcesz rady ode mnie? Nigdy nie próbuj tego z Alfą Ramonem. Tak, jest tak bezwzględny, jak wszyscy mówią, i zaufaj mi, nienawidzi twojego ojca. Jeśli dasz mu najmniejszy powód, żeby wyładować na tobie złość, którą czuje do twojego ojca, zaufaj mi, zrobi to, a jego techniki karania są tak okrutne, że gwarantują złamanie cię.
Mogłam tylko wpatrywać się w niego, kiedy mówił. Zaczął mnie ciągnąć przez tłum w kierunku powozu. Zapierałam się nogami, nie chcąc pozwolić mu wepchnąć mnie do środka, ale on tylko sprawił mi jeszcze większy ból, próbując mnie tam umieścić.
– Lepiej mnie teraz puść – powiedziałam, zagrywając moją ostatnią kartą. – Jeśli mój ojciec się dowie, że mnie masz, nie tylko zabije twojego Alfę, ale także zniszczy cię w najgorszy sposób.
Jason roześmiał się.
– Co myślisz, co było w wiadomości od twojego ojca? Powiedział, że cię lubi, że jesteś miłym zwierzakiem i wyglądasz bardzo podobnie do swojej matki, ale nie jesteś na tyle ważna, żeby ryzykował dla ciebie swoimi planami. Alfa Fenris po ciebie nie przyjdzie, więc dobrze by było, żebyś zaczęła myśleć o sposobach, w jakie możesz zadowolić swojego nowego właściciela, Alfę Ramona.
Powstrzymałam łzy, które groziły wylaniem się, i milczałam, gdy w końcu pomógł mi wejść do powozu. Kłamał, powtarzałam sobie. Mój ojciec zabijał ludzi w przeszłości z mojego powodu, kochał mnie!
Ale w głębi duszy zdałam sobie sprawę, że zabicie tych ludzi nie kosztowało go wiele. Wystarczył rozkaz. Uratowanie mnie wymagałoby o wiele więcej.
Podróżowaliśmy razem wiele kilometrów, aż w końcu dotarliśmy do Krwawego Księżyca. Kilka służących wykąpało mnie i ubrało w długą, powłóczystą suknię. W końcu nadszedł czas, abym została przyprowadzona do Alfy Ramona, mojego nowego właściciela.
Zostałam wprowadzona do bardzo dużej sali obrad, w której znajdowało się tylko dziewięć osób – policzyłam. Nie wiedziałam, kim oni są, z wyjątkiem mężczyzny, który porwał mnie z mojego ogrodu kilka dni temu, siedzącego na tronie na środku sali obrad.
Nie byłam przygotowana na wstrząs, który poczułam na jego widok, ale zanim zdążyłam przeanalizować swoje uczucia, on już mówił.
– Ja, Alfa Ramon z watahy Krwawego Księżyca, odrzucam cię, Sonia, jako moją partnerkę. Pozostaniesz jednak w tej watasze jako moja hodowczyni.
Nic już nie miało sensu. Ten żołnierz był Alfą Ramonem? Dlaczego więc czekał, aż dotrę do Krwawego Księżyca, żeby mnie odrzucić? I dlaczego sprzedał mnie na aukcji, tylko po to, żeby samemu mnie kupić?
















