Podczas całej drogi powrotnej do domu Wasilisa nie odezwała się ani słowem do Niny, mimo że ta bez przerwy do niej mówiła i narzekała.
Nina rozumiała, ale nie była pewna, co się tak naprawdę wydarzyło.
Zamilkła, odkąd Lucjan i dziadek opuścili biuro po południu.
Nic, co powiedziała lub zrobiła, nie poprawiło jej humoru i wyglądało na to, że zaraz się rozpłacze.
– Mama! – krzyknęła Hazel, gdy weszł
















