Violet
Kylan odsunął się na bok, wpuszczając ją do środka. W dłoniach trzymała torbę, w której, jak przypuszczałam, znajdowały się moje rzeczy, ale na jej twarzy wciąż malowała się dezorientacja; wyraźnie oczekiwała wyjaśnień.
– Powiedziałem „dzień dobry” – mruknął Kylan, przerywając ciszę.
Trinity spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
– Przepraszam – powiedziała, wyglądając niemal komiczni
















