Osoba trzecia.
Lady Nifra przemierzała korytarze, w każdym jej kroku widać było cel. Korytarze z obrazami skąpanymi w słonecznym świetle rozmazywały się, gdy obok nich przechodziła. Nienawidziła tych obrazów. Żaden z nich nie mógł się równać z uczuciem ciepłego słońca na skórze. Nienawidziła ich jeszcze bardziej, ponieważ sprawiały, że stawał się jeszcze bardziej melancholijny.
Ale nie mogła ich zdjąć. To jedyna rzecz, która go trzyma przy życiu, przynajmniej na razie.
Dotarła do prywatnego skrzydła alfy alf. Strażnicy przy olbrzymich drzwiach skłonili się i otworzyli je.
Jego prywatne skrzydło było odcięte od reszty domu stada i bardzo niewiele osób miało do niego wstęp. Tylko lady Nifra mogła wchodzić do jego prywatnych komnat, takich jak sypialnia i gabinet. Do pozostałych pomieszczeń w jego skrzydle mogły wchodzić tylko pokojówki i służący. A i tak żaden z nich nie pamiętał, że tam był.
Po tylu latach spędzonych z nim zmysły lady Nifry wyostrzyły się na obecność jej króla. Czuła go na poziomie wykraczającym poza fizyczny. Lubiła myśleć, że to jego emocje czuje, ale wiedziała, że tak nie jest.
On nie miał żadnych emocji, które mogłaby odczuwać.
Gdy zbliżała się do gabinetu, czuła, że subtelne wibracje w powietrzu stają się coraz bliższe i gęstsze. Dotarła do drzwi jego gabinetu i wzięła głęboki oddech.
Nieważne, ile razy go widziała, nigdy nie mogła być w pełni przygotowana na spotkanie z nim.
– Wasza Wysokość – zawołała, jej głos był głośny i wyraźny. – Czy mogę wejść?
– Tak – jego głos dobiegł z drugiej strony, miękki i głęboki.
Prostując ramiona, Nifra otworzyła drzwi i weszła do jego gabinetu. Zauważyła go na kanapie, czytającego książkę. Był zrelaksowany, jego włosy opadały na ciało i na kanapę. Spokojnie przewrócił stronę, a dźwięk tego przeciął napiętą atmosferę.
Zawsze panowała wokół niego taka atmosfera. Był jak czarna dziura, potężna i przyciągająca wszystko do siebie, pożerająca to i nie pozostawiająca niczego. Jego obecność była silna i onieśmielająca, i za każdym razem Nifra musiała się wzmacniać, żeby nie upaść na kolana. Nawet gdy był zrelaksowany, ubrany w szlafrok i czytający tandetny romans, budził szacunek.
– Czytasz – powiedziała Nifra, powoli wypuszczając powietrze.
– Znalazłem to, jedna z dziewcząt to miała przy sobie. Chyba zapomniała – powiedział. Odwrócił książkę i spojrzał na okładkę. – Czy to są rzeczy, które ludzie czytają w tych czasach?
Nifra nie wiedziała, co na to powiedzieć.
– Doganiam – powiedział z cichym westchnieniem. – Fabuła wydaje się dobra, ale to okropna historia. Jak nisko upadliśmy.
Serce jej się ścisnęło. Bycie żywym przez wieki z pewnością miało swoje wady. Ciągłe nadrabianie zaległości w najnowszych wydarzeniach i zajściach, a wszystko to bez możliwości wyjścia na zewnątrz.
– Czy mogę poprosić o zamówienie lepszych książek, Wasza Wysokość? – zapytała, splatając ręce przed sobą, aby zapobiec ich drżeniu.
– Nifro, moja droga, ile razy mam ci powtarzać, żebyś zwracała się do mnie po imieniu? – Odwrócił głowę i spojrzał prosto na nią.
Czuła, jakby jej serce przestało bić. I to nie w dobry sposób. Szybko odwróciła wzrok, przeklinając się za to, że nie była wystarczająco szybka, aby zauważyć, że zamierza na nią spojrzeć.
– Nie mogę tego zrobić, Wasza Wysokość – powiedziała cicho. Nie mogła. Nigdy.
Nikt nie zwracał się do niego po imieniu. I chociaż kilka razy rozszerzył na nią ten przywilej, nie mogła się do tego zmusić. Miała irracjonalny strach, że stanie się coś złego, jeśli wypowie jego imię.
Minęły wieki, odkąd ktokolwiek wypowiedział jego imię. Nikt teraz nie znał jego imienia, wszyscy znali go jako alfę alf albo Kronikarza. I Nifra pragnęła, żeby tak pozostało.
– Przynajmniej patrz na mnie, kiedy mówię. Nie jesteś zwykłą służącą, Nifro. I wiesz o tym.
Z bijącym sercem Nifra podniosła głowę i spotkała się z jego wzrokiem. Jego oczy były pułapką. Nifra widziała, co się dzieje z ludźmi, którzy zbyt długo wpatrywali się w jego spojrzenie.
Zapewniał ją raz po raz, że takie okropności nigdy jej się nie przydarzą. Mimo to Nifra nie mogła wpatrywać się w jego oczy zbyt długo.
– Wyglądasz na wyczerpaną – powiedział, przechylając głowę na bok. Ośmieliłaby się powiedzieć, że wygląda teraz na miłego. Jego wyrazy twarzy zawsze były tak trudne do odczytania, ponieważ rzadko kiedy jakiekolwiek miał.
Nifra nigdy nie widziała go uśmiechniętego. A jest u jego boku już od wielu lat.
– Nic mi nie jest, Wasza Wysokość – powiedziała, czując zawroty głowy z powodu przedłużającego się kontaktu wzrokowego.
Jej umysł powrócił do spotkania, które miała z niewolnicą. Wąż owinięty wokół jej ramienia, wyraz twarzy dziewczyny. Nifra zastanawiała się, czy powinna go o tym poinformować.
Głos szepnął jej, że to zły pomysł. Z jakiegoś powodu ta dziewczyna sprowokowała go do ekstremalnego gniewu. Był czarną dziurą, ale nie gniewał się bez powodu.
Żeby uczynił ją niewolnicą, musiał być naprawdę zirytowany. Nawet Nifra to wiedziała.
Odwrócił wzrok z powrotem do książki. Nifra poczuła, że w końcu może oddychać. Jej kolana były słabe i zatoczyła się, walcząc o utrzymanie równowagi.
– Pewnego dnia powiesz mi o swoich troskach – powiedział.
– Zawsze możesz zabrać odpowiedzi, Wasza Wysokość – powiedziała uprzejmie Nifra.
– Nie mogę tego zrobić – powiedział i przewrócił stronę. – Obiecałem ci, że nigdy tego nie zrobię.
I dotrzymuje słowa. Nigdy nie przeszuka zakamarków jej umysłu, aby rozwikłać jej myśli. Jego słowo było warte więcej niż złoto.
Być może to dawało jej namiastkę spokoju.
On się nie dowie. Nigdy.
– Nic mi nie jest – podtrzymała swoje stanowisko. – Nic, czego dobry sen nie naprawi.
– To, że twoje ciało jest inne, nie oznacza, że powinnaś je przepracowywać. Jak się mają dziewczęta?
Nifra była wdzięczna za zmianę tematu. Naprawdę była wyczerpana, jej umysł wirował, a ona drżała pod ciężarem jego obecności. Z jakiegoś powodu nie mogła przestać myśleć o tej niewolnicy i wężu.
Strząsnęła te myśli z głowy. On zadał jej pytanie.
– Dobrze się mają – powiedziała Nifra. – Jutro jest przyjęcie weselne Amelii.
– Amelii? Dziewczyny ze znamieniem na policzku, ona też pięknie śpiewa?
Nifra skinęła głową. – Tak, Wasza Wysokość – powiedziała, a na jej ustach pojawił się mały uśmiech.
Plotki nigdy nie oddawały sprawiedliwości temu, jakim był mężczyzną. Gdyby wiedzieli, że zna wszystkie dziewczęta, które przeszły przez te mury, po imieniu i po twarzy, czy nadal nazywaliby go potworem?
– Przygotuj dla niej prezent. Niestety, nie będę mógł w nim uczestniczyć.
W jego tonie wyczuła słaby smutek. Zniknął tak szybko, jak się pojawił.
– Tak, Wasza Wysokość.
– Czy są jakieś inne wydarzenia? – zapytał.
Nie, Nifra nie zamierzała go zawracać sobie głowy błahostkami haremu. Takimi jak to, że niewolnica wywołuje dramaty. I problem z wężem.
– Żadnych, Wasza Wysokość – powiedziała.
– A niewolnica?
Westchnęła. Oczywiście, że zapyta o nią. Oczywiście, że pamiętał.
– Ma się dobrze, Wasza Wysokość. Wypełnia swoje obowiązki zgodnie z oczekiwaniami.
– Dobrze – powiedział oschle.
– Wasza Wysokość, reszta stad przysłała dziewczęta.
Spojrzał na nią. Wstrzymała oddech. – To samo?
To samo. Tak. Są przerażone. Nie chcą umrzeć. Chcą wrócić do domu. Te, które zostały wysłane dobrowolnie i w pełni świadome swojej sytuacji, siedziały nieruchomo jak posągi z pustym wyrazem twarzy.
Z każdą nową partią dziewcząt Nifra trzymała się nadziei, że może, tylko może to się uda.
Nigdy się nie udawało. I za każdym razem ta nadzieja była niweczona.
– Tak – odpowiedziała.
Zatrzasnął książkę i westchnął. – To się robi nudne – powiedział, bardziej do siebie niż do niej.
Nifra pragnęła móc zabrać jego ból. Ale to nie było jej zadanie.
– Czy mam wezwać Blair?
– Nie – machnął lekceważąco ręką. – Chcę być sam dzisiaj wieczorem.
– W takim razie się oddalę.
– Nie – powiedział ostro. – Zostań. Usiądź tam i czytaj albo coś. Nie wychodzisz.
– Ale Wasza Wysokość, muszę…
– Nie pytałem o twoją zgodę, Nifro. Mówię ci, co zrobisz.
Nifra podeszła do kanapy naprzeciwko niego i usiadła.
– Czy są jakieś wiadomości od Caldana?
Na wzmiankę o tym imieniu jej twarz skrzywiła się. – Przysłał list, że wkrótce wróci.
– Bal alf i spotkanie z nami zbliżają się wielkimi krokami. Będzie w samą porę.
Nifra skinęła sztywno głową. – Tak, będzie.
– Pewnego dnia się do niego przekonasz.
Nigdy, chciała powiedzieć. Ale tego nie powiedziała. Caldan był czystym szumowiną i będzie go nienawidzić aż do końca czasów.
















