– Pan Ranya Windsor – powiedział Damian z pewnością, idąc w stronę Ranyi. Jego twarz nie wyrażała już gniewu, lecz zastąpił go uśmiech. Ranya podniósł wzrok znad komputera, widząc, jak dobrze ubrany mężczyzna w niebieskim garniturze zbliża się do jego stolika.
– Chyba sobie nie żartujesz? – zapytał Ranya, wskazując na komputer na stole. – To jest kawiarnia, nie twoje biuro.
Ranya prychnął głośno
















