logo

FicSpire

Wygasające Żarzy: Poszukiwanie Zaginionej Miłości

Wygasające Żarzy: Poszukiwanie Zaginionej Miłości

Autor: Football Boy

Resurfacing Shadows
Autor: Football Boy
19 maj 2025
Echoes of the Past – Ranyo! – zawołała Vivian zniecierpliwiona. – Przepraszam, ale nie mogę odmówić. Yang mi się oświadczył i oczekujesz, że go odrzucę? – Vivian, proszę – błagała Ranya, chwytając ją rozpaczliwie za nadgarstek. – Obiecałem, że będę dla ciebie dobry. Przejąłbym firmę ojca, żebyś tylko została. Nie możesz mnie zostawić. – A pomyśleć, że myślałeś, że chcę cię zostawić, bo wciąż masz problemy. Mówię ci to, bo nie chcę, żebyś dowiedział się o tym z wiadomości. Kocham Yanga i wychodzę za niego za mąż! Jej głos rozbrzmiewał w jego głowie, zwłaszcza to ostatnie słowo. Teraz wróciła, a on wciąż jest w niej beznadziejnie zakochany. Powodem, dla którego nie mógł ruszyć dalej ani otworzyć serca dla innej, była ona. Wróciła, obiecując, że nigdy więcej nie odejdzie. Lekkie pukanie do drzwi przerwało jego rozmyślania. Obrócił się nieznacznie w stronę swojej sekretarki, która cicho weszła i położyła teczkę na stole. – Panie prezesie, pan premier umówił się na spotkanie – oznajmiła, cofając się po położeniu teczki. – Dlaczego? – zapytał Ranya, nie odwracając twarzy od przezroczystej ściany swojego biura. Nocny widok Teksasu wywoływał w jego umyśle liczne myśli. – Wspomniał, w jakim celu chce się spotkać? – Tak, panie prezesie – odpowiedziała krótko. – Powiedział, żeby pan zajął się sprawą, w którą jest zaangażowany. – Przesłałaś mu kryteria płatności? – Nie – odparła, a w jej głosie zabrzmiała nuta strachu. – Dlaczego? – Dlaczego pomijasz tę część? Zawsze informujemy o tym każdego klienta – zapytał stanowczo. – Wyjaśnij mi to. – Przepraszam, panie prezesie – przepraszała, lekko się kłaniając. – Nie zrobiłam tego, ponieważ to pana ojciec i… – I zakładasz, że świadczę mu usługi za darmo? – przerwał Ranya, wsuwając ręce do kieszeni. – Odpowiedz mi, Valerie. – Przepraszam, panie prezesie – błagała, kłaniając się raz po raz. – Przepraszam, panie prezesie. Zadzwonię do niego i poinformuję… – Odwołaj to spotkanie – rozkazał, odwracając twarz z powrotem w stronę widoku. Wkrótce miał się spotkać z Vivian i chciał uniknąć rozdrażnienia lub zdenerwowania. Jakikolwiek cień emocji mógł zrujnować mu dzień, a spotkanie z ojcem było ostatnią rzeczą, której pragnął. – Co… to znaczy, panie prezesie? – Valerie, wyjdź z mojego biura i zrób, jak ci każę. – Tak, panie prezesie – odpowiedziała, odwracając się, by wyjść, ale jego głos sprawił, że zatrzymała się i odwróciła. – Ta pani, ta ostatnia, która tu była kilka godzin temu… Jaka była jej reakcja, kiedy wychodziła? Cholera! Był ciekawy. Niezwykle ciekawy, po wyjściu Calisty. Jej pusta mina wzbudziła emocje, których nie potrafił do końca zrozumieć. Pytanie Valerie było nie na miejscu, ale musiał wiedzieć, czy Calista tłumi swoje uczucia tylko w jego obecności, czy też okazywała je, odchodząc. Musiał się więc dowiedzieć. Co go jeszcze bardziej zaniepokoiło, to jej pospieszne wycofanie pieniędzy, które jej dał. Co ona knuje? Musiał to wiedzieć. – Panie prezesie? – zapytała, spoglądając na niego ze zdziwieniem. – Nieważne – oznajmił, machając na nią ręką. – Wyjdź. – Tak, panie prezesie – skłoniła się ponownie, po czym zamknęła za sobą drzwi. Wypuścił długie westchnienie i podszedł do swojego krzesła, stwierdzając, że widok jest trochę nudny w porównaniu z licznymi pytaniami kłębiącymi się w jego sercu. Zadzwonił jego telefon komórkowy, wyciągnął po niego rękę, a na jego twarzy pojawił się cień rozbawienia na widok osoby dzwoniącej. – Co? – zapytał, opierając głowę o krzesło. – Poprosiłeś swoją sekretarkę, żeby odwołała spotkanie z twoim ojcem?! Głos wrzeszczał przez telefon. Ranya prychnął, odsuwając telefon od ucha i ostentacyjnie włączając tryb głośnomówiący. – Nie odwoływałem żadnych spotkań z moim tatą, stary. Odwołałem spotkanie z premierem. – To przecież ta sama osoba, Ranya. Twój tata może być premierem, dyrektorem generalnym i prezesem. Chcesz, żebym wyleciał z roboty? – Przyjdź pracować dla mnie, Damian. Płacę o wiele lepiej niż jakakolwiek korporacja czy firma w Teksasie. – Zwariowałeś. Nie wyobrażam sobie, żebym miał mówić do ciebie "szefie" albo, co gorsza, przyjmować od ciebie rozkazy – oświadczył Damian przez zaciśnięte zęby. – Twój wybór – powiedział Ranya z uśmiechem. Po tym, jak został zdradzony przez swoją miłość, Damian był jedyną osobą, która potrafiła go rozśmieszyć. – Naprawdę musisz to przemyśleć, bo inaczej wyślesz swojego przyrodniego brata do więzienia – doradził Damian. Ranya westchnął, obracając telefon między palcami. – Jeśli to problem rodzinny, to dlaczego wykorzystuje się tutaj status? – Ja mu doradziłem i to ja wykonałem ten cholerny telefon. Wiem, że jesteś profesjonalistą, a rodzina to ostatnia rzecz, w którą chcesz się angażować. – Mówienie "cholerny" podczas takiej rozmowy jest nieetyczne – skrzywił się Ranya, masując kark dłońmi. Szybko spojrzał na zegar ścienny; było już późno. – Czy to znaczy, że się z nim spotkasz? – zapytał Damian, w jego głosie zabrzmiała nuta podekscytowania. – Jeśli jego syn jest zamieszany w poważne przestępstwo, zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić, że poniesie odpowiedzialność i trafi do więzienia. – Nie. To tylko jakaś polityczna intryga, żeby powstrzymać prezesa przed wygraniem wyborów. Obiecuję, że to nic kryminalnego – odpowiedział, prychając. – Nic byś o tym nie wiedział, bo wybrałeś bycie wyrzutkiem. Powinieneś przynajmniej czytać wiadomości. Usta Ranyi wykrzywiły się w ciasny, morderczy uśmieszek. Damian mógł wypowiadać te słowa tylko z daleka od niego. – Prześlij pliki sekretarce. Zobaczę, czy warto się tym bawić – odpowiedział, kończąc rozmowę. Fakt, że jego ojciec przełknął swoją dumę i przyszedł do niego po pomoc, oznaczał, że udowodnił, że jest synem zdolnym do bycia kimś więcej niż tylko cieniem swojego bogatego ojca. Poświęcił się pracy i miłości do niej. Kiedy odeszła, jedyne, co mu pozostało, to determinacja, by odnieść sukces. Teraz, gdy wróciła, udowodnił ojcu, że się mylił i odniósł zwycięstwo. Znowu wstaje i idzie w stronę szkła. To jedyna rzecz, oprócz pracy, która daje mu spokój. Spogląda na miasto, zastanawiając się, czy ona tam jest. – Ranya. – Bardzo znajomy głos sprawił, że po jego plecach przeszedł dreszcz. Odwrócił się i przyspieszył kroku, aby dogonić kobietę biegnącą w jego stronę. – Ranya – powiedziała, wtulając się mocno w jego ramiona. Jej zapach – ten sam, za którym tak bardzo tęsknił. – Vivian – powiedział, obejmując ją mocno w talii. – Przyszłaś. Odsunęła się od niego, kładąc dłonie na jego ramionach. – Tak. – Jesteś tak samo piękna – skomplementował, puszczając ją. – Kiedy wyjechałaś z Pekinu? Vivian uśmiechnęła się, zdejmując dłonie z jego ramion i podchodząc do drugiego krzesła, jej oczy błądziły po okolicy. Minęły trzy lata i niewiele się zmieniło. Znak, że tak naprawdę nie ruszył dalej. Vivian była żoną jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Jednak jego bogactwo bladło w porównaniu z bogactwem Ranyi sprzed trzech lat. Ranya był bogaty, ale w tamtym czasie wciąż miał trudności z utrzymaniem wszystkiego w ryzach. Ale Ranya, który teraz stoi przed nią elegancko, jest najbogatszym prawnikiem w Stanach Zjednoczonych. Miliarderem, który kiedyś ją kochał i nadal ją kocha. – Wczoraj. O rany, mówiłam ci, że wczoraj wyjeżdżam z Pekinu do Florydy. Przecież to Damian mnie odebrał, pamiętasz? – Aha – wymamrotał, wykrzywiając twarz w przepraszającym uśmiechu. Co się z nim, u licha, dzieje? Kochał Vivian i czuł się przy niej niezwykle swobodnie, ale ten nagły niepokój w stosunku do niej sprawiał, że czuł się słaby. Vivian to zauważyła. Wiedziała i rozumiała, dlaczego tak się czuł. Zostawiła go ze złamanym sercem; błagał i dzwonił bez wytchnienia, aż w końcu przestał, widząc, że naprawdę wychodzi za Yanga. – Chciałam ci zrobić niespodziankę. Wiem, że mieliśmy się spotkać jutro, ale nie mogłam się doczekać. Tak bardzo za tobą tęskniłam – powiedziała Vivian, a w jej oczach pojawiły się łzy, gdy wpatrywała się głęboko w jego brązowe oczy. – Ja też za tobą tęskniłem, Vivian – odpowiedział Ranya, zbliżając się do niej. Chciał jej dotknąć, ale powstrzymał się. Z jakiegoś powodu te słowa nie wydawały się szczere. Kiedyś za nią tęsknił – przez lata, przez ostatnie trzy lata, przez ostatnie dwa lata i przez ostatni rok. Ale teraz brzmiały jak puste słowa. To jest moment, o którym marzył – dzień, w którym pragnął, żeby do niego wróciła. A teraz, kiedy tu jest, gdzie jest to podekscytowanie? Jej uśmiech poszerzył się, gdy ścisnęła jego dłonie. Zawahał się, czując chęć odciągnięcia. Jeśli to zrobi, straci ją na zawsze i jest pewien, że nie będzie mógł z tym żyć. – Pocałuj mnie, Ranya – poprosiła, spoglądając mu na usta, a potem na twarz. – Pocałuj mnie teraz, żeby udowodnić, że tęskniłeś za mną tak samo jak ja za tobą. Jej usta. Wpatrywał się w nie, jego wzrok spoczywał na jej soczystych wargach, które zawsze go podniecały. Powstrzymywał się od całowania kogokolwiek przez te wszystkie lata, ponieważ obawiał się, że może to zastąpić wspomnienia, które miał z nią. Nie całował nikogo, nawet Calisty. Calista… powstrzymał się niemal natychmiast, gdy jej imię odbiło się echem, wywołując zmarszczenie brwi u Vivian. – Czy jest inna kobieta, Ranya? – zapytała, a na jej twarzy pojawił się ból, gdy skrzyżowała spojrzenie z jego. Jej niebieskie oczy błagały o jasną odpowiedź. – Nie! – odpowiedział niemal natychmiast, nie mając czasu na przemyślenie tego. – Nie, Vivian… Chciał powiedzieć więcej. Powiedzieć jej prawdę, że podczas jej nieobecności była inna kobieta, która utrzymywała go przy zdrowych zmysłach i nie pozwoliła mu się zgubić, ale ona nic dla niego nie znaczyła. Calista była tylko zabawką. – Więc pocałuj mnie – ponagliła, przyciągając go z powrotem w swoje ramiona.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Resurfacing Shadows – Wygasające Żarzy: Poszukiwanie Zaginionej Miłości | Czytaj powieści online na FicSpire