logo

FicSpire

Mój Profesor Wampir

Mój Profesor Wampir

Autor: Joooooe

Rozdział 4. Pierwszy dzień szkoły
Autor: Joooooe
23 cze 2025
##润色后的译文: Punkt widzenia Tessy „Nie zamówiłaś striptizera?!”, spytałam, czując, jak żołądek skręca mi się w supeł. „Nie…” potwierdziła. „To znaczy… miałam. Ale zanim znalazłam kogoś odpowiedniego i wróciłam, już cię nie było.” Zadrżała. „Wyrwałaś jakiegoś typa i poszłaś z nim do domu?!” „Ruby, widzimy się w domu”, rzuciłam pospiesznie i się rozłączyłam. Serce waliło mi jak szalone. Ten facet, Joseph, który pewnie nadal siedzi w jadalni, nie jest żadnym striptizerem. Jak mogłam się tak pomylić?! Z trudem przełknęłam ślinę i wróciłam do jadalni, starając się ukryć palący wstyd. „Przepraszam najmocniej”, powiedziałam, patrząc w jego zaciekawione oczy. „Myślałam, że wczoraj to tylko jednorazowy numer. Nigdy bym nie…” „Jednorazowy numer?”, spytał Joseph, unosząc jedną brew. „A co konkretnie dało ci takie wrażenie?” Jego głos lekko się obniżył i zobaczyłam cień irytacji na jego twarzy. „No bo wczoraj Ruby poszła szukać mi striptizera, a ja pomyślałam, że ty jesteś tym, którego zamówiła…” wyznałam, czując jak policzki płoną mi żywym ogniem. „Myślałaś, że jestem striptizerem?”, powtórzył. „Tak mi wstyd… To głupia pomyłka, biorąc pod uwagę ten bar”, ciągnęłam. „Co ty w ogóle tam robiłeś, skoro nie jesteś striptizerem?” „Zobaczyłem coś, co mnie zaintrygowało i wszedłem”, odparł, mierząc mnie wzrokiem. „A przede wszystkim liczyłem na ciekawą rozmowę.” „No cóż, mogłeś to jaśniej zakomunikować wczoraj wieczorem”, burknęłam. Starałam się nie dać po sobie poznać, jak bardzo jestem zażenowana. Oparł się wygodniej w fotelu, nie spuszczając ze mnie wzroku. „Zawsze jesteś taka… lekkomyślna?” Zatkało mnie. Nie mogłam powstrzymać narastającej irytacji. „Przepraszam bardzo, ale w dzisiejszych czasach one-night stand to nic nadzwyczajnego.” „Nie powiedziałem, że jest”, odparł. „Po prostu myślałem, że tutaj chodzi o coś więcej. Nie wyglądasz na dziewczynę, która…” „Nie znasz mnie”, przerwałam mu, krzyżując ręce na piersi. „Dopiero się poznaliśmy.” „Owszem, a przez cały ten czas brałaś mnie za zwykłego striptizera”, powiedział bez cienia emocji. „Właściwie, co ty robiłaś w takim miejscu?” „To nie twój interes”, ucięłam ostro. Wziął głęboki oddech i przez dłuższą chwilę patrzył na mnie w milczeniu, aż w końcu zebrał się w sobie, by znowu przemówić. „Powinnaś już iść. Nie chcę, żeby twoja przyjaciółka dłużej się martwiła.” Musiał podsłuchać moją rozmowę z Ruby. Miał rację, bo zaraz spóźnię się na zajęcia. Jednak nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Nadal wpatrywałam się w jego oczy i wydawało mi się, że dostrzegłam w nich cień… zawodu? Może się myliłam, ale może on naprawdę liczył na coś więcej. W jego głosie nie było ironii, a cała ta jego powściągliwość zaczęła mi sugerować, że facet jest po prostu staroświecki. Westchnienie Josepha sprowadziło mnie na ziemię. Czekał, aż wyjdę. Chciałam znowu przepraszać, ale doszłam do wniosku, że lepiej będzie po prostu zniknąć. Chwyciłam torebkę i czym prędzej wybiegłam z jego domu. Już na zewnątrz zorientowałam się, że nie tylko zostawiłam pieniądze na stole, ale też zapomniałam założyć stanika. Pewnie leży gdzieś w jego sypialni. Chciałam wrócić, ale wstyd był silniejszy. Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Na szczęście bluza była na tyle gruba, że nic nie było widać. Dopiero kawałek dalej zamówiłam Ubera do Ruby. Czekała już na mnie ubrana i wyraźnie odetchnęła z ulgą, kiedy mnie zobaczyła. „Dobrze, że cała dotarłaś”, powiedziała, przytulając mnie. „Mam dla ciebie ciuchy. Szybko pod prysznic. Po zajęciach skoczę do ciebie po resztę rzeczy.” „Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła”, powiedziałam z wdzięcznością. „Na szczęście nigdy się nie dowiesz”, odpowiedziała. Wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda rozgrzała moje zmarznięte ciało. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo się trzęsę. Ślad po ugryzieniu na szyi piekł pod strumieniem wody, ale po chwili ból ustąpił. Ale dałam plamę. Dobrze, że już nigdy więcej go nie zobaczę. Ruby czekała na mnie, kiedy skończyłam się myć i ubierać. „No więc, opowiadaj, jak było wczoraj?”, zapytała z błyskiem w oku. „Nie ma o czym opowiadać. Przespałam się z obcym facetem”, westchnęłam, kręcąc głową. „W ogóle nie powinnyśmy były tam iść.” „Chcesz mi powiedzieć, że wcale nie było fajnie?”, droczyła się Ruby. „Nie zapomniałaś chociaż na chwilę o tym kretynie?” Nie mogłam zaprzeczyć. Bawiłam się dobrze i miała rację – prawie w ogóle nie myślałam o Brianie. Joseph. Na dźwięk jego imienia moje serce zabiło mocniej. Ale zaraz potem poczułam, jak krew napływa mi do twarzy na wspomnienie, jak nazwał mnie lekkomyślną. Co za bezczel! Przeszedł mnie dreszcz. Nie chciałam już o nim rozmawiać i postanowiłam nie odpowiadać na żadne pytania. Ruby była wyraźnie niezadowolona, ale w końcu odpuściła i wyszłyśmy na zajęcia. Ruby mieszkała blisko uczelni, więc szybko dotarłyśmy na miejsce. Od razu poszłyśmy do dziekanatu zapisać się na nowy kurs pisania. „Przykro mi, ale profesor zażyczył sobie, żeby wszyscy zainteresowani wzięli udział w zajęciach wstępnych i zaprezentowali swoje teksty, zanim podejmie decyzję, kogo przyjmie”, powiedziała pani w dziekanacie, lustrując nas wzrokiem. „Rozumiem… Kiedy są te zajęcia?”, spytałam. „W każdy poniedziałek, środę i piątek od 18:30 do 20:30. Dziś jest poniedziałek, więc proszę się nie spóźnić.” Kiedy wychodziłyśmy, Ruby mruczała pod nosem: „Po co komu zajęcia po nocach?” Nie słuchałam jej. Bardziej martwiłam się tym, że mogę się nie dostać. Gdyby Joseph Evergreen nie docenił moich tekstów, byłoby mi strasznie przykro. Wiem, że nie dorastam do pięt sławnemu pisarzowi fantasy, ale wierzę, że mam talent. „Tessa? Halo, ziemia?”, spytała Ruby, machając mi ręką przed oczami. „Mówię, że widzimy się dziś wieczorem przy wydziale literatury i idziemy razem na zajęcia.” „Jasne”, zgodziłam się. Wieczorem spotkałam się z Ruby przy wydziale literatury. Kiedy szłyśmy w stronę sali, nagle zamarłam, widząc znajomego mężczyznę. Serce podeszło mi do gardła i na moment zapomniałam, jak się oddycha. Ruby zatrzymała się, widząc, że stanęłam i spojrzała w tym samym kierunku. „Skądś go znam”, powiedziała. „Gdzie ja go widziałam?” „Wczoraj w barze”, wyszeptałam. „To ten facet, z którym wyszłam.” „O kurczę! Serio?! Tessa, on jest obłędny!” „Mów ciszej!”, syknęłam, łapiąc ją za ramię. „Nie wierzę, że on tu jest. Nie miałam pojęcia, że studiuje na naszej uczelni.” „Pewnie się przeniósł”, domyśliła się, zerkając w jego stronę. „Nieważne, oby tylko nie miał zajęć w tych samych godzinach co ja”, powiedziałam, chowając się za Ruby, kiedy ruszyłyśmy dalej. „Naprawdę nie potrzebuję takich komplikacji na ostatnim semestrze.” Ruby tylko parsknęła śmiechem, kiedy weszłyśmy do sali. Było tam mnóstwo innych studentów. Zrobiło mi się nerwowo, kiedy znalazłam wolne miejsce obok Ruby. Ta chwila może zadecydować o tym, czy spełni się moje marzenie o pisaniu. Rozejrzałam się po sali, szukając wzrokiem Josepha, ale na szczęście go nie było. Przynajmniej nie będziemy razem na tych zajęciach… jeśli w ogóle mnie przyjmą. Ale zaraz, zaraz… Przecież to są zajęcia profesora Josepha Evergreena. I właśnie mają się zacząć. Nagle drzwi sali otworzyły się z hukiem i wszyscy ucichli. Do środka wszedł profesor. „O Boże”, wyszeptała Ruby. Poczułam, jakby ściany zaczęły się na mnie zamykać, kiedy podniosłam wzrok. Joseph Evergreen. Mój facet na jedną noc.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 4. Pierwszy dzień szkoły – Mój Profesor Wampir | Czytaj powieści online na FicSpire