logo

FicSpire

Znakowana Luna

Znakowana Luna

Autor: Katarzyna Lewandowski

Rozdział 0001
Autor: Katarzyna Lewandowski
26 lis 2025
– Kristen, jesteś gotowa? – zapytał Jacob. Strasznie się niecierpliwił. Jego potargane, czarne włosy wpadały mu do krystalicznie błękitnych oczu. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, jak przeczesuje włosy dłonią. Jacob był gorący, to musiałam mu przyznać. Bardzo umięśniony i wysoki – miał metr osiemdziesiąt pięć – ale nie do końca w moim typie. Fajny do flirtowania, ale nie w moim typie. – Prawie. – Byłam córką alfy. Mój brat był najlepszym przyjacielem Jacoba i przywódcą naszej małej paczki. Colt był mokrym snem każdej dziewczyny. Krótkie brązowe włosy i niezwykle ciemnobrązowe oczy. Chyba rozumiałam, dlaczego jego linia szczęki i zarost sprawiały, że dobrze przy nim wyglądałam. On też był kompletnie napakowany. Jednakże, ponieważ byliśmy bliźniętami, wyglądaliśmy bardzo podobnie. Często droczono się z Coltem, bo jestem jego żeńską wersją i faceci niezwykle za mną szaleją. Colt był jednak o cztery minuty starszy, więc to jemu przypadła pozycja alfy. Mnie pozostawiono swobodę robienia tego, na co mam ochotę, a akurat tak się złożyło, że były to tatuaże. Zaczęłam tatuować w wieku około piętnastu lat, a wkrótce Colt i ja mieliśmy skończyć osiemnaście. Byłam na ostatniej sesji z Jacobem. – Nie mogę się doczekać, aż to skończymy. Mam w ten weekend randkę i chcę, żeby dobrze wyglądał. – Jacob co weekend miał nową zdobycz, do tego stopnia, że przestałam sobie zadawać trud zapamiętywania ich imion. Chodziliśmy do liceum, które było częściowo dla ludzi, a częściowo dla wilkołaków. Uczęszczały tam jednak trzy różne watahy, więc trzeba było uważać. Byliśmy my, wataha Błękitnego Kła. Potem wataha Północnej Rzeki i wreszcie wataha Czarnego Księżyca. Przez większość czasu watahy żyły w zgodzie, ale zawsze istniało poczucie władzy, które było testowane. – Nie martw się, zadbam o to, żebyś dobrze wyglądał. Nie możemy przecież źle reprezentować naszej watahy. – Jacob tatuował sobie na piersi nasz herb. Była to głowa wilka z wyszczerzonymi zębami, z których kapała niebieska krew. Ktoś, kto to projektował, trafił w dziesiątkę, ale mniejsza z tym. – Dzięki, Lód. – Lód to moja ksywka. Colt był Ogniem. Czyli gorący jak ogień, seksowny i skory do zabawy. Lód nawiązywał do mojego zimnego serca, którego postanowiłam nikomu nie oddawać. Miałam długie, naturalnie kręcone włosy, wszystkie krągłości i nogi do nieba. Mogłabym mieć każdego, kogo bym tylko chciała. Jednak Colt zazwyczaj kładł temu kres. Pewnego razu dosłownie pobił mojego chłopaka do nieprzytomności, bo zobaczył, jak się całujemy. Od tamtej pory nie znalazłam nikogo, kto naprawdę chciałby mu się przeciwstawić. Jacob opierał się na fotelu, gdy kończyłam wszystko przygotowywać. Wtedy wszedł mój brat z resztą swojej ferajny. – Urwałaś się z ostatniej lekcji? – zapytał mnie Colt. Przewracając oczami, pochyliłam się i zaczęłam pracować nad Jacobem. Na początku drgnął i warknął na mnie. – Lepiej tego nie rób – ostrzegłam go. Może i jestem dziewczyną, ale krew alfy i trening sprawią, że powalę tych wszystkich chłopaków na ziemię. – Nie byłem gotowy. – Weź się w garść – powiedziałam, nie przerywając. – Lód, zadałem ci pytanie. – Colt usiadł na krześle. To Ace'a pragnęłam, ale był dla mnie na zawsze nietykalny. Był synem bety i miał zostać betą Colta. Jego miodowobrązowe włosy pasowały do oczu. Był tylko trochę niższy od Colta, równie umięśniony, ale znacznie bardziej powściągliwy i cichy. Należał do tych, co siedzą w kącie, piją i patrzą, jak reszta się wygłupia. Kręcą mnie właśnie tacy cisi faceci. Usiadł dokładnie naprzeciwko Jacoba. Z nogą opartą o poprzeczkę pod fotelem, ze skrzyżowanymi ramionami, sprawiał, że miałam ochotę wspiąć się na jego kolana i go przelecieć. – Słyszałam cię. Nie chciało mi się iść. – Zanurzyłam maszynkę w niebieskim tuszu i kontynuowałam. – Dlaczego? Coś się stało? – Głos Colta stał się groźny. Ta trójka chłopaków i moja najlepsza przyjaciółka Emmy, tworzyliśmy grupę. Gang to może za duże słowo, ale nikt z nami nie zadzierał. Zadbaliśmy o to. Na szczęście drzwi się otworzyły i weszła Emmy. Jacob miał na nią chrapkę, ale odmawiała mu tak często, że umawiał się z innymi dziewczynami, żeby wzbudzić w niej zazdrość. Jednakże, jedyne co osiągał, to ją odpychał. Skinęłam jej głową z wdzięcznością. Była najbardziej energiczną osobą, jaką znałam. Z truskawkowo-blond włosami, tak kręconymi, jak to tylko możliwe, była jedną z najlepszych wojowniczek… zaraz po mnie. Jej jasna skóra, pokryta piegami, naprawdę podkreślała błękit jej oczu. – Jak idzie? – Właśnie kończę tatuaż tego mięczaka – powiedziałam z uśmiechem, nie przerywając pracy. – Wygląda niesamowicie. – Emmy podeszła i przyjrzała się, gdy odchyliłam się i przetarłam tatuaż papierowym ręcznikiem. – Mięczaka? – Jacob rzucił mi spojrzenie. – Spokojnie, piesku, to tylko żart – zaśmiałam się, kontynuując. Dzwonek znów zadzwonił, tym razem weszła osoba z innej watahy. – Cześć, słyszałem, że to najlepsze miejsce na tatuaż? – Wszyscy na niego spojrzeliśmy. O, kurwa. Był poważną konkurencją dla Ace'a. Jego czarne włosy były zaczesane do tyłu żelem, a jego zielone oczy spoczęły na mnie i mój świat zamarł. Skórzana kurtka niewiele robiła, by ukryć jego muskulaturę. To jednak dżinsy przykuły moją uwagę. Były raczej obcisłe, a motocyklowe buty dopełniały całości. Otrząsnęłam się z pierwszej reakcji. – Czego szukasz? – Powiedziano mi, żebym zapytał o Chrisa. Że jest najlepsza. – To ja – powiedziałam z nutą ostrości w głosie. Większość ludzi w szkole nazywała mnie Kris, bliscy przyjaciele – Lód. Bardzo niewielu zwracało się do mnie Kristen. Zaskoczenie było wyraźne, ale zdołał się opanować. – Chciałbym zrobić sobie coś takiego. – Wyciągając ogromny szkic, podszedł do mnie, abym mogła się mu przyjrzeć. – Gdzie to chcesz? – zapytałam. To był cały mural przedstawiający wilka wyjącego do księżyca. – Na plecach. Chcę, żeby pokrył je w całości. Właśnie wróciłem z pięcioletniego treningu i chcę się wydziarać. – Jak się nazywasz? – zapytał Colt. Nieznajomy spojrzał na niego. – Nazywam się Alec. Syn alfy Marka z watahy Czarnego Księżyca. – Podszedł, by uścisnąć dłoń Colta. Colt wstał. Trochę się zdenerwowałam, bo Colt nie miał najlepszej reputacji. – Colt Jefferys. Syn alfy Briana z watahy Błękitnego Kła. To moja siostra bliźniaczka, Kristen Jefferys. – Colt skinął głową w moją stronę. – Emmy, przyszły gamma Jacob i przyszły beta Ace. – Nie chcę wchodzić wam w paradę, przychodząc tutaj. Kończę tu ostatni rok szkoły przed przeniesieniem. Nie mogłam się powstrzymać. – Przeniesieniem dokąd? – Colt rzucił mi spojrzenie, ale zignorowałam je. Alec uśmiechnął się do mnie półgębkiem. – Na dalszy trening. – Ten wzór będzie kosztował około 1500 dolarów i zajmie mi kilka sesji. Zależy od twojej tolerancji na ból – powiedziałam, nie patrząc na nich. Zamiast tego znów zajęłam się Jacobem. Musiałam tylko dokończyć cieniowanie i gotowe. – Masz jakieś referencje? – zapytał Alec. Przewracając oczami, wskazałam na album na stojaku. Większość facetów chciała zobaczyć moje prace, zanim na cokolwiek się zgodzili. Byłam do tego przyzwyczajona, ale wciąż mnie to irytowało. Alec poświęcił kilka minut na przejrzenie stron. Zawsze potrafiłam niezwykle łatwo czytać ludzi. Colt mówił, że to dlatego, że jestem samicą alfa. Tak czy inaczej, Alec był tajemniczy i owszem, groźny, ale jednocześnie nie. – Okej, skończyłam – powiedziałam Jacobowi. Nałożyłam trochę mydła na tatuaż, umyłam go, po czym wytarłam i nałożyłam folię gojącą. – Znasz zasady. Nie zmuszaj mnie do naprawiania twoich spaprań. I tym razem pilnuj, żeby dziunie nie używały paznokci. – Spojrzałam na niego groźnie. – To było tylko raz! – Jacob wstał i spojrzał w lustro. W międzyczasie umyłam ręce i chwyciłam aparat, żeby zrobić zdjęcie. – Nie ruszaj się – powiedziałam, ustawiając go w świetle. Klik! – Idealnie. – Wiedziałam, że muszą już iść, ale widziałam, że Colt nie chciał zostawiać mnie samej z Alekiem. – Nic mi nie jest, brachu – powiedziałam w umysłowym łączu. Zakładając rękawiczki, zaczęłam sprzątać swój bałagan. – Nie ufam mu. – Emmy będzie ze mną, a tata cię zabije, jeśli znów się spóźnisz. – Dobra. Chcę znać dokładną minutę, kiedy on wyjdzie. – To był rozkaz, ale oboje wiedzieliśmy, że na mnie to nie działa. – Tak jest, sir – powiedziałam sarkastycznie. Trzej chłopcy wstali i ruszyli w stronę drzwi. – Nie powinienem ci mówić, żebyś traktował moją siostrę z szacunkiem – powiedział Colt do Aleca. Oczy Aleca zwęziły się na tę groźbę, ale nie zareagował. – Nie mam w zwyczaju okazywać braku szacunku kobietom. – Lód. – Spojrzał na mnie, skinął głową i wyszedł. – Przepraszam za to. Podjąłeś decyzję? – zapytałam, wyrzucając wszystkie zużyte rzeczy. – Tak, chciałbym się umówić. – Spryskałam fotel i wytarłam go do czysta. – Jesteś jedyną artystką tutaj? – zapytał, gdy podchodziłam do lady. – Tak. To mój salon i tylko mój. Może kiedyś go rozbuduję. – Otworzyłam kalendarz i zobaczyłam, że mam wolny termin jutro. – Mogę jutro o szesnastej. Zobaczymy, ile wytrzymasz, a potem umówimy kolejne wizyty. – Okej. Rano mam trening, więc pasuje. – Tu masz formularze do wypełnienia. Zostaw szkic, a jutro wróć z wypełnionymi dokumentami i gotówką. – Podałam mu kopertę, a on wręczył mi rysunek. – Co to za formularze? – zapytał Alec. – Oświadczenie, że rozumiesz, kim jestem i z jakiej watahy pochodzę. Że robisz to dobrowolnie i cała reszta drobnym druczkiem. To legalny biznes, od którego odprowadzam podatki. Tak samo jak watahy. – W porządku. W takim razie do jutra. – Alec ruszył w stronę drzwi. – Dobra – powiedziałam, wychodząc zza lady. Nie miałam już dziś żadnych wizyt. Z Emmy miałyśmy iść pobiegać i spędzić razem czas. Gdy tylko wyszedł za drzwi, Emmy zaczęła. – Ja pierdolę. Jeśli ty go nie przelecisz, to ja to zrobię! – Była trochę napalona, ale miała swoje granice. Mimo że całowała się na prawo i lewo, wciąż była dziewicą. Dużo gadała, mało robiła. – Colt dosłownie by go zabił – powiedziałam, chwytając torebkę. Zaczynało się lato i cholera, o siódmej wieczorem wciąż było dwadzieścia siedem stopni. Przyjechałam na motocyklu, Emmy też. – Czy to nie byłby wymarzony pojedynek? – Wychodząc, zamknęłam salon na klucz. Patrząc na projekt, nie mogłam być bardziej zadowolona z tego, co osiągnęłam. Emmy podeszła do swojego motocykla, a ja stanęłam przed moim. Moja torebka była w stylu plecaka, więc po wrzuceniu do niej kluczy i innych rzeczy, chwyciłam kask i założyłam go. Dopiero gdy siedziałam okrakiem na motocyklu, zauważyłam Aleca po drugiej stronie ulicy, patrzącego prosto na mnie. Przeszedł mnie dreszcz. – Coś w tym stylu – powiedziałam. Wiedziałam, że teraz mógł nas usłyszeć. Salon był dźwiękoszczelny, ale na zewnątrz już nie. – Chodź, muszę wyładować trochę energii. – Uruchomiłam silnik i poczekałam, aż będzie gotowa, zanim przejechałyśmy obok niego. Przez cały ten czas nie spuszczał ze mnie wzroku. Było w nich coś, czego nie rozumiałam. Coś pierwotnego.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 0001 – Znakowana Luna | Czytaj powieści online na FicSpire