– Żeby zjeść zimną kolację.
– Dobrze. – Szliśmy w milczeniu. Przed siedzibą watahy stał wózek golfowy, do którego wsiedliśmy. Alec minął kilka domów i wyjechał na otwartą przestrzeń. Gdy wjechaliśmy na wzgórze, przed nami ukazała się gromada świateł. Wyleciały świetliki, prowadząc nas przez całą drogę.
Gdy podjechaliśmy, na ziemi leżało posłanie z koców, z poduszkami i tacami pełnymi jedzenia. – T
















