PUNKT WIDZENIA EVY
Śmiech Sary osłabił mnie, przeszył moje serce jak sztylet. Krążyła wokół mnie jak rekin, a jej wredne koleżanki tuż za nią, wszystkie patrzyły na mnie, jakbym była ich następnym posiłkiem.
– Tylko na nią spójrzcie – powiedziała Sara z tym swoim wrednym uśmiechem. – Pani Maximilian Graves, co za żart!
Jedna z jej koleżanek zaśmiała się. – Bardziej jak żona, której nikt nie chce.
















