Punkt widzenia Maxa
Whisky paliła, spływając po moim gardle, to znajome pieczenie, do którego przywykłem przez lata. Dziś wieczorem jednak nie przynosiła ukojenia, którego szukałem. Już nigdy nie przynosiła. Bar był słabo oświetlony, a cichy szum szeptanych rozmów i brzęk szklanek zlewały się w monotonny biały szum wokół mnie. Oparłem się o lożę, pozwalając skórzanemu obiciu wcisnąć się w moje ram
















