Punkt widzenia Ewy
Moje dłonie lekko drżały, gdy podjeżdżaliśmy do posiadłości babci Heleny. Nawet po tylu latach to miejsce wciąż zapierało mi dech w piersiach. Żelazna brama powoli się otworzyła, a ja usłyszałam, jak dzieci wzdychają z tylnego siedzenia.
– O rany, mamo! Spójrz, jakie to ogromne! – Sam przycisnął twarz do szyby samochodu. – Wygląda jak te luksusowe domy, które widzimy w filmach!
















