Policzek wciąż wisiał w powietrzu, ognisty znak buntu na twarzy Maxa, i przez moment wpatrywaliśmy się w siebie, zamknięci w cichej bitwie furii i niedowierzania. Nie żałowałam ani trochę. Chciałam, żeby poczuł, choć przez sekundę, ułamek upokorzenia i bólu, które mi zadał.
Zanim Max zdążył się otrząsnąć, nagły ruch po mojej lewej stronie przykuł moją uwagę. Sara wybiegła z sali sądowej po ogłosze
















